Dziwne, że nikt nie zwraca uwagi na zachowanie faceta, którego grał Colin. Przyszła żona go zdradziła, a ten jej jeszcze pomaga uciec z własnego ślubu... Serio?
Wiesz, Colin grał rozsądnego, wyważonego faceta. Niewykluczone, że jego uczucia też już ostygły. A może przeciwnie, jego miłość była tak skrajnie bezinteresowna? Jestem w stanie wymyślić sto teorii, ale szczerze mówiąc dla mnie też jego zachowanie nie było wiarygodne :D Pewnie nie chcieli robić z tego melodramatu, ani dodawać goryczy do happy endu.