Jak dla mnie był o wszystkim i o niczym. Teksty były również słabe, jedynie słynne "wypier.alać!" Bogusia Lindy robi wrażenie oraz scena końcowa. Ogólnie jedyną poważną wartośią jaką wyciągnąłem z tego filmu jest to, że nikomu nie można do końca ufać, nawet własnym przyjaciołom. Dla mnie film przeciętny, ale daję 5/10, głównie za rolę Lindy. No i przy okazji języków można było się trochę poduczyć. ; )
film to próba rozliczenia PRLu , pokazuje rzeczywistość podczas burzliwej zmiany ustrojów.
Kto wtedy nie żył, bądź nie rozumie atmosfery tamtych niepewnych czasów - filmu nie zrozumie.
"Jak dla mnie był o wszystkim i o niczym"
Mamy jasno nakreślonego bohatera od pierwszej sceny, a cały film to opowieść o jego poczynaniach w nowej rzeczywistości na tle zachodzących przemian. Fabuła jest jedyna w swoim rodzaju, nie wiem co Ci konkretnie tu nie odpowiada...
"Teksty były również słabe"
Tu przeginasz i to ostro. Na samym filmwebie można spotkać wiele osób, które pół filmu na pamięć znają właśnie dzięki świetnemu dialogowi i temu niepowtarzalnemu "czarnemu humorowi". Jedyny podobny pod tym względem film to Pulp Fiction, tam też perełki padają szybciej niż co kwadrans.
"Ogólnie jedyną poważną wartośią jaką wyciągnąłem z tego filmu jest to, że nikomu nie można do końca ufać, nawet własnym przyjaciołom"
Hmm, to troche płytkie przemyslenie i nie o to do końca w tym filmie chodziło. Podejrzewam, że masz ok 15 lat i dlatego pewne fakty przewijające się przez kadr były Ci obce. Trzeba mieć nadzieję, że twój nauczyciel historii nie będzie obibokiem;)
Masz rację mam lat 14 ; ) Ale szczególnie nigdy nie zgłębiałem się w historię i wydarzenia z tamtego okresu i to właśnie dlatego film mi się nie spodobał. Wrócę do niego za kilka lat, może wtedy będzie lepiej.
Na pewno się nie zawiedziesz, mogę być pewny. Film jest perełką w koszu kamieni, czyli polskim kinie. Warto czasami więc poszukać głęboko i długo, dla właśnie takich perełek :)
Mnie film za pierwszym razem odrzucił z innego powodu, za duzo wulgaryzmów, ale za drugim... zdecydowanie jeden z moich ulubionych filmóm polskich. Szczególnie za pokazanie realiów tamtego okresu.
Wulgaryzmów jest sporo to fakt. Ale czasem wydaje mi się, że gdyby lektorzy tłumaczyli zachodnie produkcje bardziej dosłownie to dużej rożnicy byśmy nie uświadczyli. Tylko często zdarza się że tłumacz zdanie "what the fuck is going on?" tłumaczy jako "co się kurde dzieje?" albo "dick head" to w większości filmów palant.
każde własne przemyślenie, podkreślam - WŁASNE, jeśli jest najlepsze, na jakie nas stać, jest cenne, bo jako odbiorcy współtworzymy dzieło własną jego interpretacją. czasem możemy wsynuć zeń coś trafnego, co autorowi nie przyszło nawet do głowy.
no i nie każdy od razu ma te przemyślenia genialne ;P
a zastanawialiście się kiedyś nad tak sformułowanym tematem "Franz Maurer jako Bohater Romantyczny"? może to jest i "nadinterpretacja" ale jakby sie dobrze przyjrzeć to Franz posiada sporo cech charakterystycznych dla bohaterów Romantycznych czy Bajronicznych ;)
ja też miałam pewne problemy ze zrozumieniem go, mimo że podobno urodziłam się jeszcze w prl-u xP
moim zdaniem jest po prostu niezły. nie czuję się zobligowana do uwielbiania czegoś, co ma jakieś tam znaczenie.
jedyne, co na mnie mocno podziałało, to fakt, że ta suka zostawiła franza dla jego kumpla.
a tak wogle - nie lubię bogusia :D nie trawię sposobu, w jaki mówi, tak jakby cedził słowa z powodu szczękościsku.