Zwykle jest odwrotnie i jak USA weźmie się za remake jakiejś europejskiej produkcji to zaraz to spłyci i zmaterializuje. Jednak tutaj jest odwrotnie. Oryginał, z 2011 roku pt. "Zaginiona" jest odziwo gorszy. Amerykanie dość fajnie wykastrowali pierwowzór z głupot, nawet wycinając wątek z trzecim bohaterem. I w sumie dobrze, gdyż jego rola nic nie wnosiła, a sam fakt pojawienia się go w oryginale był pominięty i absurdalny.