NAprawdę dobre kino. Obejrzałem to gdzieś między "niezniszczalnymi" stalone i "robin hoodem", ridleya scota i urzekł mnie swoją skromnością. I o ile dwa poprzednie tytuły przeważały formą to jednak ten film bronił się prostotą i siłą...hmmm .... chciałbym napisać przesłania jednak to duże słowo...niech będzie siłą historii którą miał do przekazania...
Dodatkowo na moim odbiorze na pewno zaważył sentyment do perrego. tak tak wyniesiony jeszcze od chendlera i umacniany w kilku innych komediach. Jednak tu miałem okazję zobaczyć jego drugie oblicze...Podobne do tego z filmu "numb" i zdecydowanie to w którym chciałbym go zobaczyć w kolejnych odłonach