Wielcy ludzie kina do których z całą pewnością można zaliczyć Hickoka nie do końca zawsze popełniają zbrodnie jaką są filmy zwrócone przeciwko niższej klasie naszego społeczeństwa. Ptaki film który wstrząsnął kinem w latach 80 i do dzisiaj jest przykładem dreszczowej kinomatografi, okazał się strzałem w 10 pod względem niewiarygodnej zbrodni jaką jest manipulowanie tłumem. Zanim zobaczyłem film miałem okazje usłyszeć wiele opinni. Wszystkie zbliżone do siebie były pod jednym względem, doskonłości oraz nieomylności pierwowzorem oraz niemożliwym do uśmiercenia dziełem godnym mistrza drzeszczowców. Czy aby te wszystkie pochlebne opinie mają jakeś podłoże, czy są tylko opracowanym systemem wpływania na opinie innych, pozbawionych swojego zdania ?? To pytanie które zadawałem sobie kilkanaście razy po obejrzeniu Ptaków okazało się jednym z cięższych biorąc pod uwagę metafizyczną cześć skupinej na pniach gospodarki oglądanej na skośnym polu wyboru.
Jeśli potraktować ptaki w Ptakach jako nasze najciemniejsze doznania działania organu jakim jest mózg człowieka nie ma wątpliwości o niezaprzeczalnym geniuszu jakim urzeka nas mistrz od powstania Koterga. Co jeśli jednak drugie dno filmu okaże się tylko naszą dorobioną na siłę interpretacją? Gdyż nie jesteśmy przyzwyczjeni do jednoplanowego wątku Hickoka może sami dorabiamy interpretacje których mistrz nie chciał nam w żadnym wypadku ukazać ? Gdzie w takim razie znajduje się ide przekazywania emocji na drugi plan gdzie nie daliśmy sobie rady z widzeniem przez pryzmat i nie dokonaliśmy żadnej racjonalnej oceny a zamiast tego z całych sił staramy się kierować sercem? Gdzie ukazanie przestrzeni ornitologicznych wymogów pełniących rolę opisaną przez niejednego działacza na poziomie emocjonalnym. Horror czy metafizyczna poezja? Nie mam zamiaru stawać za żadną ze stron ale chciałbym przedstawić, że nie koniecznie jest tak jak nam się wydaje...