Jedna scena mnie rozwaliła, jak w barze jedna pani z dziećmi pyta jak trafi na autostradę do San Francisco i wtedy ten elegancki Pan mówi do niej tak: -Może Pani jechać za mną - No to jedźmy -Jeszcze nie wypiłem. I sięga po drinka :):) I druga scena to jak dzieci uciekały ze szkoły do hotelu (w ogóle jak dla mnie absurdalne jest bieganie z jednego budynku do drugiego, no ale cóż:)). No ale w roku 1963 to film "Ptaki" pewnie był jak dla nas w 1997 (98?:)) "Titanic" :):) no może marne porównanie, ale to mi przyszło akurat do głowy :). To tyle w 20 minut po zakończeniu seansu ;). Pozdrawiam.
P.S. Dosyć wcześnie wyemitowała TVP2 tym razem, bo ostatnio jak oglądałam to chyba zarwałam pół nocy a i tak zasnęłam przed końcem:). No cóż... Ta nasza kochana publiczna:).
Racja, emisja była naprawdę wcześnie. Można powiedzieć, ze wręcz tuż po godzinach największej oglądalności :).
Ale i tak nigdy im nie wybaczę "Truposza" o godzinie 00:45...
Pamiętam, pamiętam... Oglądałam wtedy tylko początek, ale to nie pierwszy i ostatni film. Podobnie było ostatnio z "Lot nad kukułczym gniazdem", jak dobrze, że choć czasem raczą nas dobrym kinem o dość przyzwoitej godzinie jak na tą telewizję ;) To teraz znowu pół roku będziemy pewnie czekać ;).
tak scena w barze mnie tez troche rozśmieszyła jak ta pani ornitolog opowiada że ptaki nie atakują ludzi i nie zabijają a siedząca tam jakaś matka mówi swoim dzieciom zeby szybciej jadły i nie sluchały tej rozmowy a jej synek się ją pyta "mamusiu czy oni mówią o tym że zjedzą nas ptaki?" heh mocno się wtedy uśmiałem