Aż do bólu "poprawny", ale bez przebłysków geniuszu. Trochę za często musiałem spoglądać
na zegarek. Obejrzany z obowiązku, jako fan muszę znać :)
Ja też zawiodłam się na tym filmie. Niby wszystko ciekawie się zaczynało, wciągało tak jak to u mistrza ale potem wszystko było już dla mnie przewidziane. W zasadzie niczym mnie film zaskoczył, chyba że uciętą końcówką.
Poprawny w tym kontekście znaczy, że jest niby wszystko ok pod względem reżyserii, gry, montażu, itd, ale brakuje mi czegoś, co czyni film wielkim, co każe do niego wracać. Czyli nie mogę się do niczego przyczepić jeśli chodzi o warstwę formalną, ale film nie zrobił na mnie większego wrażenia.
rozumiem, bo myślałem że chodzi o coś innego, teraz taka moda żeby iść na łatwiznę i wszystko pokazywać w perwersyjny i niesmaczny sposób, a tutaj relacje bohaterów były świetnie poprowadzone
Ha, wiem o co Ci chodzi. Gdyby "Ptaki" robili dzisiaj, Mitch i Melanie dymaliby się pierwszego wieczoru po jej przyjeździe. Ona zaszłaby w ciążę, a potem urodziłaby dziecko, które w drugiej części sklonowałoby morderczą mewę z jedynki i znowu byłoby grubo.