PILINHA: {__webCacheId=filmBasicInfo_pl_PL, __webCacheKey=10019127}

Puchatek: Krew i miód

Winnie-The-Pooh: Blood and Honey
2023
2,5 14 tys. ocen
2,5 10 1 13938
2,0 22 krytyków
Puchatek: Krew i miód
powrót do forum filmu Puchatek: Krew i miód

Krukcenzja

ocenił(a) film na 1

Bałam się sięgać po ten film. Już nawet pomijając fakt, że jako dziecko byłam największą fanką Kubusia Puchatka i jego przyjaciół, obawiałam się straty półtorej godziny na coś, co będzie po prostu absolutnie tragiczne pod kątem realizacyjnym. „Puchatek: Krew i miód” z 2023 roku faktycznie jest tak zły, jak ludzie mówią, choć ma swoje pozytywy (znikome), o których też chciałabym wspomnieć.

Krzyś przez lata bawił się w Stumilowym Lesie ze swoimi zwierzokształtnymi przyjaciółmi. W końcu jednak zaczęła zbliżać się dorosłość, więc trzeba było porzucić dziecięce zabawy i wyruszyć w świat… Co nieszczęśliwie odbiło się na Kubusiu Puchatku, Prosiaczku, Sowie, Tygrysku, a przede wszystkim Kłapouchym, gdy zima przyniosła zaglądający głęboko w oczy głód. Minęły lata, nieświadomy spowodowanej przez swą nieobecność tragedii Krzyś wraca z narzeczoną do rodzinnych stron, by przedstawić ją swym dawnym przyjaciołom. Jednak kochane misie i inne stworzonka nie mają już ochoty na miód, lecz na dobre zasmakowały w ludzkiej krwi.

Streściłam w zasadzie pierwsze piętnaście minut filmu z ominięciem tych bardziej szokujących fragmentów. To jedyne dobre, co się wykluło z tego pomysłu, bo im dalej, tym karuzela żenady i nieśmiesznego absurdu kręci się coraz szybciej, nie wiedząc, co tak naprawdę usiłowała zaprezentować. Otwarcie jest naprawdę mocne, a pokraczne rysunki potrafiły przerazić: no bo jak to, kochany Kubuś stał się nagle zły?! Wykorzystanie tego, co kojarzy się z niewinnością do kreowania przerażających opowieści, nie stanowi tak naprawdę nowego pomysłu. W końcu skądś wzięły się horrory o klaunach, lalkach, a przede wszystkim samych dzieciach. Kubuś z „Puchatek: Krew i miód” również nie jest przykładem pierwszego bajkowego bohaterem, którego opowieść zamieniona została w koszmar przez bujną wyobraźnię twórców. Wszak mieliśmy już między innymi gry i książki bazujące na „Alicji w Krainie Czarów”, a tytułowa bohaterka zdążyła zmierzyć się z zombie, krwiożerczymi bohaterami znanymi z tej bajki czy też z własną zwichniętą psychiką. Po prostu Kubuś miał zdecydowanie większy marketing i został wcielony bardzo szybko w życie po wejściu tej postaci do domeny publicznej, co wywołało sporo szumu, a zwłaszcza oburzenia pod szyldem „rujnowania czyjegoś dzieciństwa”. Choć mimo wszystko krytykę zebrał zasłużoną, bo tania slasherowa sieczka bandy niemalże bezimiennych kobiet to dominujący, acz bezsensowny, element tego filmu.

To by było tyle o fabule, która realnie nie istnieje przez większość produkcji. Co jednak z aspektem technicznym? Może mikrobudżet został ulokowany w warstwę wizualną? Otóż niestety nie. Zdjęcia byle jakie, cud, że przynajmniej kamera była statyczna i nikt nie kręcił tego z ręki. Oświetlenie marne, więc dominująca część ekranu to po prostu czarne placki. Kostiumy… Aż żal komentować. Prosiaczek wygląda jak jakiś guziec, a nie knur, z kolei Kubuś ma niezidentyfikowany problem wydzielniczy. Po łbie ciągle coś mu spływa, tylko nie sposób stwierdzić czy płacze, czy się poci, czy może jest zasmarkany. Czy też to po prostu jakaś dziwna decyzja reżyserska, żeby wyglądało, jakby się pocił miodem? Gry aktorskiej po prostu nie ma, pojawiają się tu chyba zupełnie przypadkowe osoby. Można się kłócić, że muzyka wydaje się przyzwoita – jednak coś przeciętnego nie ma jak uratować takiej tragedii. Z pozytywów, ponownie, same animacje, które mają klimat pomimo swej prostoty.

Rzadko kiedy wystawiam takie oceny. „Puchatek: Krew i miód” nie daje mi jednak absolutnie żadnej innej opcji. Wszystko tu jest złe, nic się nie spina. Osobiście rekomenduję oglądanie do pojawienia się napisów początkowych, bo potem nie ma już nic godnego uwagi, a początek drugiej części i tak robi krótkie podsumowanie dotychczasowych wydarzeń, więc po krótkim wstępie można przejść od razu do niej bez zbędnego tracenia czasu. Pierwsza część otrzymuje ode mnie równo 1/10. Szajs, jakiego mało.