Z jednej strony urzekła mnie fabuła, niby na początku wygląda to jak sekta satanistyczna albo coś w tym guście, a potem nagle mamy na ekranie potwory, które niestety niszczą urok filmu. Całościowo "Otchłań" była za bardzo pogmatwana, za dużo w niej dziur i niedopowiedzeń. Ktoś powie "Super, można pogłówkować nad tym filmem", ale ja pytam nad czym? Czym była otchłań? Skąd się wzięła sekta? Co z tymi ludźmi, którzy niby umarli, niby zamienili się w potwory, a tak naprawdę byli gdzie indziej? Gdyby była choć nuta wyjaśnienia, okey, ale ten film wprowadził widza tylko w iście surrealistyczną opowieść, która sensu albo nie miała, albo była ukryta pod wieloma warstwami tajemnicy. Nie wiem czy polecam, ale nie odradzam. Do zaryzykowania.
Sekta wzięła się stąd, że założył ją doktorek. Nieuważnie oglądałeś :)
"Co z tymi ludźmi, którzy niby umarli, niby zamienili się w potwory, a tak naprawdę byli gdzie indziej?"
Ci niby wskrzeszani, na moje oko nie byli sobą, tylko doktorek po prostu przyzywał jakieś demony, czy inne byty z innego wymiaru, czy z zakątków kosmosu, ale nie był tego świadom bo zwariował. Albo raczej manipulowały nim jakieś siły, i wykorzystywały go, żeby przenosić się do naszego świata. Co do policjanta to trafił gdzie indziej bo sam tam wskoczył, nie zrozumiałem tylko jak znalazła się tam ta lekarka, jej obecność tam to jedyne co mi nie pasowało w całym zakończeniu. Sporo w tym luźnych nawiązań do prozy Lovercrafta.
Ps. Jedyne wyjaśnienie jakie mi przychodzi do głowy odnośnie tej pielęgniarki, to to, że ta Piramida coś od niej chciała. Pewnie to nie był budynek tylko jakieś przewieczne bóstwo, czy coś w tym stylu, i sprowadziło ją do tamtego wymiaru w jakimś celu, w jakim, tego nie wiem.
Dziękuję za wyjaśnienia :) Co do pochodzenia sekty, uważnie oglądałam i wiem, że całym tym zgromadzeniem przewodził doktor, jednak skąd on to wszystko "wziął"? Przecież nie wymyślił sobie tego ot tak, musiał mieć jakieś dawne księgi czy cokolwiek innego- tego właśnie mi brakowało, źródła "religii". I właśnie nie zrozumiałam obecności lekarki w tamtym wymiarze, bo niby ją uśmiercił, zamieniając w monstrum, a jednak nagle tam była. Możliwe, że faktycznie została wybrana jako matka czy coś w tym rodzaju. Co do luźnych nawiązań do Lovercrafta, tutaj nie jestem znawcą, szczerze nawet nigdy nie interesowałam się tym panem, choć czasami przy jakichś filmach jest o nim wzmianka (może czas zagłębić się w ten temat). Nie mniej mnie ten film nie zachwycił, doceniam zawsze oryginalne filmy, które często są bardziej artystyczne w odbiorze, jednak tutaj po prostu nie trafiło to do mnie :)
"Przecież nie wymyślił sobie tego ot tak, musiał mieć jakieś dawne księgi czy cokolwiek innego- tego właśnie mi brakowało, źródła "religii""
Jeden z tych dwóch gości, którzy wpadają z bronią do szpitala i pomagają głównym bohaterom (w scenie jak policjant gada przez telefon z doktorkiem) przeszukiwał biurko doktorka. Znalazł tam różne notatniki z przerysowanymi rysunkami i jakimiś dziwnymi tekstami. Podejrzewam, że doktor po śmierci córki zaczął interesować się okultyzmem. Ja sobie to tłumaczę tak, że przez ileś tam lat szukał jakiś tajemnych ksiądz, albo rozmawiał z różnymi ludźmi, którzy zajmują się tego typu rzeczami. Na świecie jest wiele sekt, wielu czarowników itd, mógł się z nimi kontaktować, aż od każdego pozbierał fragmenty informacji i złożył je w całość. Druga opcja jest taka, że nie on to wymyślił, tylko spotkał kogoś kto mu o tym opowiedział. A trzecia opcja, też prawdopodobna, jest taka, że mógł mieć jakieś wizje. Może zło zesłało mu te zaklęcia w snach? Jak policjant śpi, też ma jakieś dziwne wizje tego innego świata. Film dokładnie tego nie wyjaśnia, ale to nawet lepiej, bo w horrorze powinno zostawić się trochę tajemniczości.
"I właśnie nie zrozumiałam obecności lekarki w tamtym wymiarze, bo niby ją uśmiercił, zamieniając w monstrum, a jednak nagle tam była."
Tak sobie jeszcze pomyślałem. Że może jak pokrzyżowali szyki doktorkowi, to może ta piramida stwierdziła, że policjant będzie lepszym sługą niż ten doktorek, i może przywołała duszę tej lekarki, żeby dać mu coś w zamian. Albo jak ją zabił to nie wiem, może jej dusza cały czas przy nim była i przeszła z nim przez portal, tylko nie było jej widać? Takie zgadywanie, pewnie twórcy filmu specjalnie tego nie wyjaśnili, żeby widz się zastanawiał, albo może planują zrobić drugą część.
//
Co do nawiązań do Lovercrafta to właśnie ten klimat w którym do końca nic nie wiadomo jest charakterystyczny. Tam też były między innymi sekty czczące przedwiecznych, prastarych kosmicznych bogów, którzy byli tak staży i potężni, że człowiek swoim rozumem nawet nie był w stanie zrozumieć motywacji tych istot. W książkach i grach na podstawie tego świata Cthulhu opartego na książkach, nawet jak kończyło się happyendem, to główni bohaterowie przeważnie kończyli w psychiatryku, albo przeżywali i woleli nie wracać do tego co się stało, bo nie miało to logicznego wytłumaczenia. Na przykład detektyw badając sprawę czyjegoś zaginięcia, przyjeżdża z miasta do zapyziałego miasteczka nad morzem i odkrywa sektę czczącą jakąś rasę ryboludzi z atlantydy i wiedział, że nikt mu w to nie uwierzy, haha :)
Jeju, dziękuję za tak obszerne wypowiedzi na temat tego filmu, że też ci się chciało :) Może i masz rację, sama lubię niekiedy nutę tajemniczości, bo zawsze można sobie samemu coś dopowiedzieć, a nie jest, jak to czasami bywa, wszystko wyłożone na tacy. Twoje uwagi na pewno wpłynęły na mój pogląd na temat tego filmu-> nie patrzę na niego przychylniej, ale na pewno z większym zrozumieniem :) Swoją drogą teraz jakoś bardziej dumam nad tym "Co autor miał na myśli". Może kiedyś jeszcze raz powrócę do "Otchłani" i może moja ocena ulegnie zmianie :)