Film bardzo dobry, aż dziw bierze, że polski. Jedyny minus i to dosyć duży to za dużo ,,nagich" scen p. Boczarskiej, wg. mnie nie były one w ogóle potrzebne, film obronił się bez nich.
Zgadzam się. Myślę co prawda, że miał być to elemnt budowania postaci. Film ewidentnie ma ambicję ( i bardzo dobrze), więc raczej historia demona zła nawróconego czystą miłością profesora nie wchodziła w rachubę. Zdecydowano się więc, by Kamila była bardzo prostą dziewczyną bez korzeni i kręgosłupa moralnego, ślepo wpatrzoną w jedynego człowieka, który okazał jej jakieś zainteresowanie. Samo jej prostactwo budowane jest zresztą dosyć finezyjnie, postawiono na myśl, nie na historyczny pedantyzm (np. stroje były absolutnie nie z tej epoki, tak się ubierają dzisiejsze solarianki) i bardzo fajnie. Przywiązanie do szczegółów i gubienie przez to głównej myśli zawsze uważałam za jedną z największych wad polskiej kinematografii. Tylko, no właśnie, czy nie było w tym trochę przesady? Nagość Boczarskiej miała być wulgarna jak z pornola nie subtelna jak z aktów, bo też i Kamila taka właśnie była. Ale raz by wystarczyło. Nie trzeba było atakować jej ciałem w każdej scenie...