Jedna rzecz, która mnie drażniła w filmie- kostiumy. Głęboki prl, a główna bohaterka pomyka w kreacjach niczym gwiazda filmowa- masa kolorów, spódniczki, futra! Poza tym, klimat lat 60' odtworzony doskonale.
Myślę, że wszystko dostawała od Rożka, który jako przedstawiciel władzy mógł sobie na coś takiego pozwolić.
No nie wiem... Klimat i owszem, ale: Radio Wolna Europa tak na co dzień? paryska Kultura (wydawnictwa drugiego obiegu) tak na wierzchu i to tytułami czytelnymi dla wszystkich? no i te pomarańcze w marcu'68 kupione w drodze z Biura Paszportowego(?) na dworzec... Może i tak było - nie wiem. Nie mniej jednak film "myślący" i zasługuje na "pełne" 9
Kostiumów bym się może aż tak nie czepiał. Mam jedynie wątpliwości do okularów Rożka na plaży nad Wisłą (coś zbyt współczesne i zachodnie są) oraz do "wylizywania muszelki" w scenie z knajpy - ten termin wówczas chyba raczej nie istniał. Ale cieszy mnie, że w króciutkiej scence na Starówce widoczna w tle kobita wchodzi do klatki kluczem, a nie przez domofon, który został zamaskowany.
A możecie mi powiedzieć co tam robił telebim ?
chyba nie było wtedy u nas takich telebimów
może jestem w błędzie ?
Telebim? Dobre! A o "kinie obwoźnym" nie słyszałaś? Bardzo popularne narzędzie propagandy (a czasami kultury) w czasie PRL.
Nie nie słyszałam
nie interesowałam się tym ,więc może dlatego
ale innych moich znajomych też to zdziwiło więc nie jestem jedyna
Nie wiem skąd przekonanie, że w "głębokim PRL" ubierano się w worki na kartofle- tym bardziej, że lata '60 to chyba jeszcze nie były tragiczne pod tym względem, a na pewno lepsze niż '80. Zaradna osoba zawsze nadrobi braki w zaopatrzeniu- futra, okrycia umiejętnie oporządzane mogą służyć latami. Więcej wtedy szyło się samemu, korzystało z usług krawców, miało się mniej ciuchów, ale też wiedziano jak o nie dbać- można się zdziwić jakie plamy da się usunąć bez chemii i jakie dziury niewidocznie zacerować.
Generalnie nie było źle. Ale najbardziej drażniła mnie sukienka z premiery dziadów. Za bardzo nowoczesna i chyba wtedy mini do teatru się nie nosiło (nawet dziś to średnio pasuje). Ale ogólnie udany film nie znudził mnie a nawet zaciekawił.
A główna aktorka bomba:)
Witam
Też mi nie pasowały trochę te stroje. Nawet w Trójce wcześniej słyszałam wypowiedź pani krytyk filmowej, że niektóre stroje były mocno nietrafione. Do teatru nikt tak wtedy nie chodził ubrany (jak ktoś już to na forum zauważył) Mnie najbardziej zadziwiły jej rajstopy (nie dało się ich nie zauważyć przy tak pięknych nogach pani Boczarkiej) były one zdaję się fioletowe. Wiem, że wtedy się różne rzeczy farbowało może i nawet rajstopki ale czy na fioletowo? Szczerze wątpie. Cała reszta, atmosfera tatmtych czasów oddana wyśmenicie. Bardzo mi się podobały ubranka Kamili. Te spódniczki, sweterki, opaski na głowę ehh bardzo lubie styl lat 60. Ehh takie babskie spotrzeżenia hihi. Ale i tak to małe niedopatrzenie jest niczym wobec tego jakie różne akcesoria współczesne miały swój występ w filmie "Mniejsze zło" :))
Ja tam komunę niestety pamiętam, było szaro-buro, siermiężnie i bardzo mnie pstrokacizna strojów raziła w filmie, a pan agent to się urwał ze swoimi strojami z jakiegoś francuskiego kryminału.
Jak sobie przypomnę "syfiastość" tamtych czasów to się wzdrygam, a tu lata sześćdziesiąte i rewia mody nie tylko u głównej bohaterki, u której nawet bielizna źle dobrana, choć miło się patrzy.
Dziwne że reżyserowi to nie przeszkadzało.
Bo akcja miała miejsce wśród warszawskiej elity, w wyższych sferach, a nie u ciebie w kołchozie.
Jak dla ciebie ubecja to elity to wszystko jasne, żal fajnych czasów towarzyszu?
Miałem na myśli profesorów, pisarzy . Ale ty oczywiście musiałeś znaleźć okazję, aby wyzwać kogoś od "towarzysza", ty stary zryty moherowy berecie.
Wstyd. Nawet ostatnia tragedia narodowa nie zmieniła waszej mentalności- wy czarcie pomioty od Rydzyka.
Przypuszczałem że ciebie towarzysz to komplement, jak nie to może czerwony Khmer? Sam się zdradziłeś określeniem czym dla ciebie jest elita, więc nie płacz teraz po katach.
Jak masz coś na myśli to pisz tak żeby nie trzeba było się domyślać bo za rok znów matura, a po piętrowości inwektyw, które wypluwasz widzę że masz szansę.
"Czarci pomiot od Rydzyka" i "zryty moherowy beret" mnie zauroczyły ale liczę na więcej, może zmienię nicka.
Agenci chodzili w skórach, golfy były w modzie, stroje Rożka nie rażą.
Kreacja Różyczki w tetrze chyba nie do pomyślenia w tamtych czasach, i pod względem kroju, i kolorów, nie trafione w epokę. PRL był szary, a 'elegancja' elit wyglądała też nie tak, tylko bardziej szaro, i tak kontrastowała z szarością reszty.:)
Ubecy jako wzorzec elegancji rodem z Francji to gruba przesada,wiem bo miałem z tymi panami do czynienia. Skórki i owszem ale wszystko siermiężne, w złym guście i jakości.
Podobnie jest z wnętrzami w tym filmie,lekko podciągnięte delikatnie mówiąc.
A uprzejmy kelner to może w Bristolu się trafił.
Też mnie to zastanowiło.. W tym filmie nie widać, jak np. w przypadku 'Rewersu' , dbałości o zachowanie realiów roku 1967. Ani w kostiumach, ani w scenografii, ani w języku.. Owszem, serwis do kawy jest z lat 60-tych a fryzura czasem tapirowana, ale bez przesady.. Myślę, że to celowe - takie odhistorycznienie, uniwersalizacja tematu. Udana.