nagroda aktorska w GDYNI jak w banku. ORZEŁ zresztą też.
Genialna kreacja. Oby "RÓŻYCZKA" była dla niej tym, czym "GILDA" dla RITY HAYWORTH.
Wielka rola warta najwyższego uznania.
Dlaczego?
Różyczka, tak jak Gilda miota się między dwoma mężczyznami,
a MAGDALENA BOCZARSKA tak jak HAYWORTH mimo to, nie tylko nie traci sympatii widza, ale ją zyskuje. To niemała sztuka.
Przy tym MAGDA jest bardzo piękna.
Spokojnie mogłaby zaśpiewać piosenkę Gildy:
"PUT THE BLAME ON MAME, BOY"
Wróżę jej wielką karierę. Nalezy jej się.
Z drugiej strony RITA karierę miała króciutką, więc porównanie byłoby dla MAGDY nieszczęśliwą wróżbą.
Ps. Skłonność do przesady to moja cecha.
Pozdrawiam.
autor autor pytałeś się dlaczego, więc odpowiem myśląc jak miss obscene:
bo Rita była zagraniczną gwiazdą hollywood, na dodatek w latach 20, 30, 40 (??? nie za bardzo się orientuje, ale na bank gdzieś w tych okolicach), a Magda jest Polką i to aktorką XXI wieku.
To oczywiście jest idiotyczna i kompletnie nie na temat odpowiedź (w końcu tu o aktorstwo chodzi), ale to jest przykład tego jak Polacy od razu negują wszystko co jest made in poland. I pytam się dlaczego? Dlaczego Magda nie może byc dobrą aktorką, nie może byc niczym Rita skoro dopiero zaczyna. Ja wiem, że w dzisiejszych czasach jest więcej wylansowanych gwizdek ściągniętych prosto z programów rozrywkowych i panoramy, ale są jeszcze w Polsce naprawdę dobrzy i dobrze zapowiadający się aktorzy.
Ciekawe, skąd kobieto możesz wiedzieć, co takiego ja miałam na myśli? Wywnioskowałaś to z prostego "Do Rity jej daleko"? To bardzo ciekawe, chyba masz zdolności paranormalne - potrafisz wysnuć daleko idące wnioski przez cztery proste słowa napisane w poście. Radzę wyzbyć się takich skłonności do nadinterpretacji czyichś słów, bo zazwyczaj na dobre to nikomu nie wychodzi.
Otóż przez stwierdzenie, że "do Rity jej daleko", miałam na myśli to, że jest zwyczajnie nieporównywalnie mało zjawiskowa i zdolna. Boczarska może i jest niebrzydka, może i gra nie najgorzej, ale porównywanie jej do Rity, a "Różyczki" do "Gildy", to jakaś jedna wielka kpina. I nic pochodzenie obu tych aktorek nie ma tutaj do rzeczy. Od Hayworth oczu oderwać nie można, obok Boczarskiej przechodzi się w sumie obojętnie.
Gdybyś - zamiast wysnuwać idiotyczne wnioski z czterech słów - zajrzała w moje ulubione filmy i dopiero potem (chociażby na tej podstawie, bo tutaj nie miałaś żadnej) zaczęła mnie oceniać, wiedziałabyś, że lubię ambitne polskie kino, uwielbiam dobrych polskich aktorów - co więcej, bardziej cenię dobre tutejsze kino, niż zagraniczne. "Wylansowane gwiazdki" - w tym się nawet nie orientuję.
Myśląc jak Ty... Hm, może pozostawię to bez komentarza.
Skala twojego zdenerwowania jest nieproporcjonalna do przewinienia, zdajesz sobie z tego sprawę?
popieram zdenerwowanie i oczywiście zgadzam się, że porównanie takowe jest kpiną.
Zdenerwowanie? Kolejna osoba, która stara się "czytać w myślach"? Pisząc to byłam spokojna niczym mała, biała, puchata owieczka.
Nie będę też milczeć patrząc, jak ktoś próbuje mi wcisnąć makabrycznie głupie i denne stwierdzenia, które kompletnie mijają się z prawdą i wręcz umniejszają mojej inteligencji.
To nie było do Ciebie, a do "ruurzy". I nie musisz mnie uspokajać, nikt się tutaj nie denerwuje, przynajmniej ja nic o tym nie wiem.
Szkoda talentu, urody i pełnej poświęcenia gry MAGDALENY BOCZARSKIEJ na takie jałowe spory.
Podobała wam się w ogóle jako Kamila Sakowicz / Różyczka?
Ja byłem zachwycony.
To daj już temu spokój, też się nie zgadzam z porównaniem do Hayworth, bo jest po prostu bezsensowne i głupie, ale tyle na ten temat z mojej strony.
Wypowiedź sugeruje zdenerwowanie, np. poprzez używanie dosyć mocnych słów. Nikt tu nie czyta w myślach, po prostu naucz się lepiej wyrażać swoje odczucia. Tyle.