Film o sprawach i wartościach podstawowych,takich jak miłość,lojalność,uczciwość,wierność sobie-i jak zwykle okazuje się że niełatwo pokazywać relacje miedzy ludźmi gdy w gre wchodzą silne emocje bohaterów.Wolałbym inaczej rozłożone akcenty-mniej schematycznie ukazanej i do znudzenia eksploatowanej martyrologii narodowej,a więcej namiętności,żaru,emocji.Mamy iście szatańską w założeniu fabułe,którą napisało samo życie,a reżyser upichcił z tego ledwo ciepłą i mdłą zupkę.Ani perfekcyjny jak zwykle Seweryn,ani
przekonujący Więckiewicz,ani nawet wyważona ,konsekwentna i subtelna gra Boczarskiej,która miała tutaj najtrudniejsze zadanie,i która zagrała po mistrzowsku,bez przerysowań i egzaltacji,nie zdołały uratować dziurawego scenariusza i braku pomysłu reżysera który zbyt wiele chciał zmieścić w jednym garnku.Szkoda też że operator okazał się wyjątkowo odporny na kobiece wdzięki,miał tutaj okazję stworzyć ujęcia które mogłyby wejść na zawsze do kanonu kina jako sztuka sama w sobie.Dużym plusem jest muzyka -po prostru bardzo dobra klasycznie brzmiąca muzyka filmowa.