Film jaskrawie pokazuje kilka zasadniczych problemów współczesnego polskiego kina z
czego największymi w tym przypadku są KRYZYS aktorstwa kobiecego młodego
pokolenia (dużymi literami), archaiczne scenopisarstwo i cyckami machanie po oczach.
Nie potrafię sobie przypomnieć żadnej pierwszoplanowej kreacji aktorskiej w dużym
bądź choć głośnym filmie polskim. Żadnej (!) damskiej roli w wykonaniu aktorki młodego
pokolenia, której bym dał się pozytywnie oszukać, dał się wciągnąć. Dla mnie jedyne
wytłumaczenie tej sytuacji to to, że w filmach grają te a nie inne baby bo mówiąc
kolokwialnie zajechały na plan na dupie?! Jak inaczej to tłumaczyć? Przecież filmówki
pękają od znakomitych debiutantek, kobiet mających prawdziwy talent aktorski! Nie - w
Polsce zatrudnia się aktorki na bazie nieznanego kryterium. A najgorsze jest to, że te
miernoty na planie są konfrontowane z gigantami aktorstwa (tutaj Seweryn) co obnaża
ich mizerię w kilka sekund i pozostawia gigantyczny dysonans natychmiast wyrywający
widza z filmu, wyżej wspomnianego słodkiego oszustwa a przecież na litość boską, o to
w filmie chodzi by dać się wciągnąć! Głośna Wenecja: Cielecka, Grochowska do bani,
Róża - słaba Kulesza, 1920 - chyba najlepszy przykład wprost beznadziejnej Urbańskiej
(bidula skonfrontowana została ze wszystkimi chyba gigantami), tutaj - Boczarska,
przecież to dziewczę powinno wrócić do szkoły aktorskiej (jeśli tam w ogóle kiedyś była) i
prędko nie wychodzić. Buzkowa jedynie się fajnie pokazała w Rewersie - wyjątek
potwierdza regułę.
Nadto, w całej skundlałej polskiej kinematografii ciągle (z niewiadomych dla mnie
przyczyn) pokutuje bezsensowne machanie cyckami w co drugiej scenie i nomen omen
wpieprzanie scen seksu bez żadnego konkretnego celu. Coś co w polskim kinie lat 70. i
wyżej miało oczywisty cel propagandowy (była wódka albo szło się do kina by uciec od
skurvviałej komunistycznej rzeczywistości a tam cyc lał się strumieniami, dzięki temu
powstawała kolejna obyczajowa sensacja, o której się gadało, zamiast o ogólnym braku
wszystkiego) - a więc coś co miało wtedy cel propagandowy to w nowoczesnym kinie,
trafiającym do widza mającego dostęp do filmów z całego świata jest zwyczajnie
żenujące i prymitywne. Na litość boską, przecież Boczarska jak tylko nie rozmawiała z
Sewerynem to była mniej lub bardziej roznegliżowana! Bezcelowo i wulgarnie.
Wytłumaczenie tego epatowania cycem jest wg mnie jedno, otóż ma to na celu mydlenie
oczu widzom i wmawianie nam jakoby golizna dodawała wartości filmowi, że to samo
przez się rozumie, że obraz staje się "artystowski" i, wiadomo, dużo bardziej
dramatyczny, psia ich mać! Jak będę się chciał podrajcować na filmie to se pożyczę
jakieś American Pie czy inne semi-porno, albo co mi tam, pornusa se pożyczę! W
poważnym jednak filmie nagość musi być jednym ze środków a nie celem dla samego
siebie. Oglądając "poważny" filmie chcę by reżyser traktował mnie jako widza również
poważnie.
Eehh.. idę se oglądnąć "Nastoletnie Masajki szukają pracy XIII", podobno dobry...
:-/
Generalnie masz rację, ale trochę przesadziłeś. Może miałeś zbyt wielkie oczekiwania? Moim zdaniem film prezentuje przyzwoity poziom. Przynajmniej jest "o czymś", a nie o d... Maryni, choć tutaj tej d... też faktycznie trochę przydużo i bez sensu. Na usprawiedliwienie Boczkowskiej powiem, że nie bardzo miała co grać. Nawet Seweryn miał kilka scen, które ratował z trudem. Bo oczywiście największą bolączką polskiego kina jest SCENARIUSZ. Ten tutaj nie był bardzo zły, ale mam wrażenie, że był to scenariusz literacki, bardziej do czytania, niż do grania. Dialogi w każdym razie często bardzo niedobre :-) Czasami też miałem wrażenie, że scenarzysta bał się, że widz wszystkiego nie zajarzy i trzeba mu to jakoś łopatologicznie podać.
Boczarska jest tragiczna (jak zwykle zresztą), dialogi drętwe, bardzo szkoda, bo temat ważny i zasługiwał na lepsze potraktowanie. Reżyser, aby ratować zainteresowanie filmem, co chwila wstawia rozbierane sceny, co wygląda żałośnie, bo pożądania w nich tyle, co kot napłakał.
Ocena na filmwebie mocno zawyżona, ale gustomierz ostrzegał mnie przed tym filmem, więc sam sobie jestem winen, że jednak oglądałem ten kiepski film.
"Ocena na filmwebie mocno zawyżona"
Ale Twoja 4 to jednak przesada w drugą stronę.
Taką ocenę mają u mnie Jesteś Bogiem, Wałęsa. Człowiek z nadziei, Jasminum czy Przedwiośnie. Nie sądzę, by to był film lepszy od nich. Można obejrzeć, ale generalnie więcej minusów niż plusów.
Ja w ogóle w ten sposób nie oceniam, ale gdy już się przyjmuje taką metodę i pewien zakres ocen, to chyba ten zakres powinien obejmować wszystko. Skoro Różyczka dostaje 4, to przeciętny film polski z ostatnich lat powinien dostać 2-3, a różne wybryki naszej kinematografii byłyby na minusie.
Wojtuś, weź swoje wiaderko i grabki i nie przeszkadzaj dorosłym jak rozmawiają o czymś czego nie rozumiesz.
Chalgergu drogi, ja zawsze mam przy sobie wiaderko i grabki oraz cały zestaw innych potrzebnych mężczyżnie rzeczy.
Nie udawaj mi tu smyku dorosłego. Jedynym dojrzałym i dorosłym użytkownikiem Filmwebu jestem ja.