Wreszcie i my mamy udany film o inwigilacji ze strony SB (wcześniejsze próby owocowały kinem dość miernym). Lecz co ważne, polityczne tło ustępuje naprawdę pełnokrwistemu dramatowi z wyrazistymi postaciami na pierwszym planie. Powstał więc film o miłości, zaufaniu, zdradzie, nabywaniu świadomości, przebaczaniu i brutalnej zemście. Wszystkiego tu po trosze.
A układa się to w spójną, angażującą widza całość. Oczywiście można zarzucić scenariuszowi uproszczenia przekładające się na zachowanie bohaterów (trudno by Adam niczego wcześniej nie podejrzewał, dlaczego Kamila tak bardzo zauroczona jest pierwszorzędnym chamem Romanem?), także sceny erotyczne wymagałyby znacznie większej intensywności (pamiętacie te u Anga Lee w podobnym treścią „Ostrożnie pożądanie” – to było coś !!).
Nie ma co jednak narzekać. Jest dobre, polskie kino – tego się trzymajmy !!
Moja ocena - 7/10
1967 rok. Roman swojej dziewczynie Kamili rozkazuje inwigilować pisarza Adam, podejrzanego o wrogość wobec Polski Ludowej.
Jakieś pole manewru to daje, ale reżyser nawet o tym nie myśli, bo swojej bohaterce pozwala inwigilować tylko dupą, tzn. dawaniem jej. Cała sprawa z psychologicznego punktu widzenia jest mocno wątpliwa i zwyczajnie nie interesuje, bo rozwój wydarzeń jest łatwy do przewidzenia. Osoby dramatu też jakoś specjalne nie są – Roman po 20 minutach zaczyna pić, i tak pije przez pozostałe 100 minut, poza tym jeszcze oddycha, ale nie jestem pewny. Kamila ładnie się uśmiecha do Adama, który prowadzi z nią niemrawy dialog.
Portret traktowania ludu przez władzę z tego marny, bo ten wątek jest muskany tylko w kilku scenach, które i tak już znałem z innych filmów. Historia miłosna z tego też żadna, z uwagi na wspomniane nieprawdopodobieństwo psychologiczne. Zwroty w fabule są niemrawe. Ostatecznie film stoi w miejscu, nie chce się określić, nudzi brakiem wyrazu.
Ładne sceny erotyczne, taki bardziej w stylu aktów, z jazzem w tle.
4/10.
Sceny erotyczne najbardziej nie dają mi spokoju.
Bo widać tu, że ktoś chce wymknąć się z nędznego schematu beznadziejnego muskania się w podkoszulkach, z drugiej jednak strony, wszystko jest takie zachowawcze, delikatne. A ja chcę, by ból psychiczny przełożył się na ból w zbliżeniu. Po takich filmach jak "Różyczka" wiem dlaczego film Anga Lee uznaję za wielkie dzieło...