Idź do kina na " Różyczkę" to sam ( a) ocenisz co jest co...i nie pożałujesz... chyba, że jesteś zwolennikiem( czką) masowej produkcjii hollywoodzkiej. A historia Pana Łapickiego niebanalną jest, warto ją poznać, aby polubić...:)))
dokładnie! już sam fakt skopiowania (bo tu nawet nie można powiedzieć, że ktoś się wzorował!) plakatu to jest dla mnie porażka. Nie chcę oceniać jak nie widziałam, ale jaki grafik, taki film.
"Nie chcę oceniać jak nie widziałam, ale jaki grafik, taki film."
Brawo za podejście -_-' w takim razie różne wydania np. Władcy Pierścieni
są różne - jedne to świetne książki inne to cienkie książki, bo okładka raz
jest lepsza raz gorsza.
Nawet jeśli zgapili pomysł na plakat to 1. nie ci co robili film, a ci co
zajmują się marketingiem, 2. jakie znaczenie ma plakat? Jeszcze mniejsze
niż okładka książki. To jak powiedzieć że jakiś baton jest niedobry bo ma
reklamę cienką.
W sumie nie zdziwiłabym się, gdyby był to celowy zabieg marketingowy. Nie wierzę w to, że kopiując plakat do tego stopnia autor myślał, że nikt tego nie zauważy.