Witam!
Po obejrzeniu filmu - i oczywiscie jak najbardziej pozytywnych odczuciach - pare pytan, winikajacych z pewnego niedosytu... Moze to jest juz czepianie sie szczegolow, ale skoro mamy do czynienia z wybitna produkcja, tym bardziej pewne elementy slabsze daja o sobie znac. W mojej opinii koncowe sekwencje filmu poszly jakby zbyt szybko, z niedomowieniami - jakby chciano zmiescic sie w zalozonym czasie. Zabraklo paru scen, dialogow. Byc moze zostaly usuniete, zeby wiecej pozostawic wyobrazni widza? Nie wiem, co o tym sadzicie? Jest troche za duzy kontrast moim zdaniem po pieknie wywazonej, plynacej akcji - az do momentu dekonspiracji TW Rozyczki - pozniejsze sceny szybko przeskakujace przed oczami, brak w tym juz osobistych przezyc bohaterow, ucieczka do ogolu i same obrazy plus muzyka - skadinad doskonala... jakos tak - moim zdaniem oczywiscie - burzy to harmonie calosci. Nastepuje przeskok w inna, mniej kameralna i osobista konwencje. Moze po powtornym obejrzeniu filmu cos wiecej zrozumiem, ale - w tej chwili nie daje mi to spokoju, czy ktos z Was mial podobne spostrzezenia? Gdyby nie to, moglbym nawet nazwac ten film arcydzielem polskiego kina, powracajacym do swoich dawnych, dobrych czasow.
Z takich minusow - drobnych - rzeczywiscie, niektore elementy charakteryzacji ludzi i wnetrz byly bardziej nowoczesne, niz powinny - jakby z lat 70, a nie z konca 67 roku. Ale to juz bardzo drobne szczegoly. Niektore elementy nawet przypominaly lata osiemdziesiate (geometryczne kolczyki na uszach TW Rozyczki).
Pozdrawiam!