która mi się bardzo nie podobała... a nie, przepraszam, jeszcze "Idealny facet...".
Czołówkę i napisy końcowe robił chyba początkujący informatyk, podobne klimaty mamy na kasetach i płytach ślubnych.
Aktorzy drętwi niczym kłody. Porażająco straszna gra aktorska. A mogło być śmiesznie (ale nie było).