tak najkrócej mogę ocenić debiut reżyserski Billa Paxtona. Niesamowity, mroczny, przerażający film ukazujący piekło dwóch chłopców, żyjących pod jednym dachem z ojcem (w tej roli sam reżyser - Bill Paxton), który wierzy, że wykonuje misję oczyszczania świata z "demonów" - grzesznych ludzi, wskazywanych mu przez anioła z wizji. Młodszy Adam jest pod całkowitym wpływem ojca, bez oporów uczestniczy w krwawych wyrokach i wierzy, że "widzi" grzechy ofiar. Natomiast starszy Fenton wie, że ojciec jest szaleńcem. Kocha go jednak, a zwłaszcza młodszego brata, dlatego nie zdradza nikomu mrocznej tajemnicy. Poza tym po prostu się boi. Historię poznajemy w formie retrospekcji, gdy dorosły już Fenton postanawia wyjawić agentowi FBI, Wesleyowi Doyle, bolesną prawdę. Ale czy to napewno Fenton? Nic więcej nie powiem, bo właśnie na tym zwrocie w akcji polega cały film...
W roli małego Fentona możemy zobaczyć Matthew O'Leary'ego, niedawno widzianego w "Domestic Disturbance" jako Danny'ego, obok Johna Travolty, jego filmowego ojca. Wtedy nie zrobił na mnie wrażenia, a wręcz przeciwnie - wydawał mi się sztuczny. Tym razem aż drżałam, patrząc na jego cierpienie. Świetny dzieciak! Już nie mogę się doczekać kolejnego filmu z tym młody talentem!
Bill Paxton wybrał bardzo "śliski" temat na swój debiut, ale muszę powiedzieć, że jest niezwykle udany. Psychopatyczny morderca, wykonujący wyroki śmierci na przypadkowych ofiarach, a kierujący się słowami Boga... to coś, czego normalny człowiek nie może pojąć. Trudno też to pokazać, nie popadając w moralizatorstwo, czy też patetyczność. Tu nie mamy z tym do czynienia - zapewniam! Brak prostych odpowiedzi, szczerze powiedziawszy - brak jakichkolwiek odpowiedzi! Nawet prawdziwy morderca nie zostaje ukarany... ale reszty nie zdradzę. Sami zobaczcie, bo naprawdę warto!
PS. Po raz drugi zadaję pytanie: na co ludziska chodzą do kina? Była nas tylko czwórka na całej sali... to jakaś zgroza - reszta pewnie popędziła na "Resident Evil" - w końcu nie ma to jak gry komputerowe, no nie???
drobna uwaga
nie widzialem jeszcze tego filmu i chcialem zobaczyc czy warto na niego pojsc. no i czytam sobie Twoja wypowiedz i co widze? zaczynasz opowiadac caly film! (tak mysle, bo nie doczytalem jej do konca) wydaje mi sie, ze powinienes raczej napisac do dzialu "streszczenia". to tyle.
masz rację...
...za co serdecznie przepraszam, ale film tak bardzo mi się spodobał, że zupełnie o tym nie pomyślałam. Pisałam to na gorąco, po powrocie z kina Sorry!!!Dodam tylko, że NAPRAWDĘ WARTO zobaczyć ten film. Nie ma w nim głupiej naiwności, ani moralizatorstwa. Polecam...