Niesamowite...
Zupełnie coś innego niż Lucifer Rising i pozostałe filmy. A jednak urzekające... historia - i muzyka "It Came In The Night"
Pierrot jako człowiek
Arlekin jako szatan
Kolombina jako ziemskie pożądanie
Księżyc jako niedościgniona idea
Wbrew pozorom bardzo angerowskie.
Hmm to jest bardzo urzekający film. Czy księżyc nie był tu czasem symbolem Boga, którego główny bohater nie mógł zrozumieć więc uciekł się do obcowania z szatanem z którym to kontakt był bardziej łatwy. Tak oto przysłonił sobie możliwość poznania Boga i zabił własną duszę. Poprawcie mnie jak źle myślę.
Oczywiście zdaję sobie sprawę z tego jak absurdalnie brzmi ta interpretacja w przypadku filmu Angera.
można też lekko zmodyfikować księżyc (jako Boga) na prawa i nakazy moralne - cieszymy się z tego, że są gdzieś tam "nad nami", dobrze czujemy się w nich blasku, ale dla jednostki o wiele bardziej pociągający jest ten przyziemny styl życia (Arlekin) - pełen pożądania, zabawy i uciech;)
świetny zamysł artystyczny - według mnie najlepsze jego dzieło, a trochę już oglądałem;)
jeszcze...
dla mnie ważna sceną w filmie jest moment kiedy dzieci przynoszą Pierrotowi lustro i instrument - zdają się mówić "popatrz na siebie, jesteś ważniejszy i piękniejszy niż te wydumane, odwieczne rzeczy, których nie rozumiesz".
Dla tych, którzy nie mogą znaleźć
http://www.youtube.com/watch?v=yC8vdUXwosM&feature=related (1/2)
http://www.youtube.com/watch?v=FE3IDmP6tMs&feature=related (2/2)
i piosenka z najsławniejszej wersji,której tu zabrakło
http://www.youtube.com/watch?v=mtS5hpnBBuo&feature=related
mam nadzieję, że linki szybko nie wygasną
Poznaję filmografię Angera już od jakiegoś czasu i gdzieś czytałem, że Rabbit's Moon jest odniesieniem do starego japońskiego mitu. Interpretacja byłaby znacznie łatwiejsza gdyby ktoś zdobył jego nazwę i wyszukał treść w internecie.
A może:
Księżyc - podświadomość/nadświadomość. Pomaga w zaspokojeniu potrzeb pierwotnych, uaktywnia zakorzenione wartości, odbija światło Słońca(boskości).
Patrzenie na Księżyc - zaglądanie w głąb siebie.
Masz rację, taka interpretacja bardziej chyba pasuje do osoby reżysera;) A tak zostawiając interpretacje na boku, to muszę przyznać, że piosenka It Came in the Night zespołu A Raincoat w niesamowity sposób pasuje do filmu.
Zastanawia mnie tylko, dlaczego Anger stworzył kontrast 'zimnego' obrazu z cukierkowymi pop przebojami? Efekt mężczyzny przemawiającego kobiecym głosem.
A może ludzkość, nie potrafiąc ze względu na swoja naturę, znaleźć idei, w której mogłaby odbić się ich rzekoma boskość, skazana jest w końcu na życie w brutalnej realności, gdzie pod wpływem rozczarowania dostrzega tylko swoją nicość we wszechświecie (wiem, brzmi oklepanie) i że liczą się tylko jednostkowe pragnienia, prowadzące do destrukcji wzniosłego projektu wspólnego dążenia wszystkich ludzi do wyzwolenia i wolności absolutnej.