jak powyżej, bardzo polecam.
Polecam takową grę, wypróbowaną na własnym przykładzie.
Krok 1. Zakupić zadowalającą ilość alkoholu dla dwojga
Krok 2. Przystąpić do seansu.
Zasady picia są banalnie proste: ilekroć pojawi się na ekranie product placement - kielich
ilekroć tekst wycięty z kartonu - kielich.
I tyle, gwarantuję, że nawet najbardziej wymagający nie starczy sił aby iść w równym tempie co opowiadana historia.
BTW nie wiem, czy to zamroczenie żubrówką czy też rzeczywisty fakt braku osoby winnej za scenariusz na napisach końcowych
Pozdrawiam odważnych a Wójcikowi dziękuję serdecznie za udany środowy wieczór !
A technicznie - EFEKTY SPECJALNE na napisach początkowych...
Jakie efekty? Płomień na kuli Stenki czy też przelatująca mewa przez 1/3 ekranu trudno się zdecydować o co może chodzić kiedy połowa Francji jest na green screenie (spadająca gwiazda łelkam)
Cóż... przepalone kadry, czerwone uszy, użycie transfokatora do jazdy - o ile scenariusz dupa biskupa - okej, kązdego roku wychodzi taki szajs. O tyle sama technika.. Coś co jest wykupwane na polskie kina, co więcej sponsorowane przez tyle firm powinno mięc zawodowców albo chociaż wyuczonych do swojej roboty ludzi. Ja widziałam tylko partactwo, krzywe i nieudane kadry, efekty specjalne pożaluj jezu.
A to wszystko nie licząc reżyserii, scenariusza i tego dziwacznego montażu - z tego co się udało wykorzystać.
Poszłam na to do kina, kiedy wchodził do kin, przez przypadek co prawda.. ale tak mnie zraźiło to doświadczenie filmowe, że od tamtej pory nigdy nie ryzykuję.