Do seansu przednajnowszego dzieła GV zbierałem się długo, ponieważ
ostatnim, jakie przed nim widziałem, był Weather Man, cieniaczy wyjątek
potwierdzający regułę, że filmy GV są wybejane w kosmos. Bynajmniej się
nie zawiodłem, animowany western z kameleonem w roli głównej to bez
cienia wątpliwości najbardziej życiowa animacja, jaką widziałem, nawet
przebijająca swojego reanimowanego następcę, Lone Rangera. Szczerze
polecam, zwłaszcza osobom, które nie miały dotąd kontaktu z animacjami
Paramount Pictures.