Rola główna nie została zagrana tylko wypatrzona jednym wyrazem twarzy, ba, nawet nie widzimy przemiany, zmiany tonu głosu czy czegokolwiek w mimice w momentach "akcji" a momenty "złości" są godne pożałowania - bardzo średnie aktorstwo i reżyseria kiedy bez wyraźnego zamiaru postacie drugoplanowe grają lepiej od leadu.
Po drugie primo - ultimo, w mojej opinii film rozciągnięty ponad 2 godziny sic! we filmie z małą ilością akcji z głupim a przede wszystkim niewiarygodnym scenariuszem.... np:
Pierwsza potyczka Naszego bad boya z komendantem i jego przybocznym kiedy jest oczywiste że zwlekają ze swoją choreografią żeby nasz John James Rambo z TEMU zdążył rozładować im broń zamiast ją odrzucić, takie durne momenty można w tym filmie mnożyć, wchodzą do piwnicy i nie czują rozlanej terpentyny - AHA OK, COVID.
Chcesz kogoś naćpać to co robisz a no wstrzykujesz mu w żyłe podczas snu i liczysz że sie nie obudzi (ahahahha) zamiast dosypać coś do napoju w lodówce - TO MA SENS! Liczbe okazji które mieli żeby go zastrzelić już pomine...
Robienie z widza debila to największy grzech jaki może popełnić scenarzysta i reżyser.
Ogólnie gdyby ten film był pół godziny krótszy bez kilku wątków i kolejnych "ostatecznych starć" to byłby dużo lepszy a widz nic by nie stracił.
5/10 zapychacz netflixowy jakich wiele nie ma sie zupełnie czym podniecać. Lepiej zmontowany z kilkoma poprawkami miał potęcjał na dobry film ale dostaliśmy co dostaliśmy Plus jaki przychodzi mi na myśl to że przynajmniej nie jest to paździerz pokroju "Beekeeper" z 2024 który był chyba najgorszym akcyjniakiem jaki oglądałem.