Polecam. Trzeba oglądać a nie patrzeć w komórkę.
Film wymaga zdecydowanie skupienia.
Rozumiem, że nie każdemu się spodoba brak fajerwerków niczym Dzień Niepodległości ale to nie ta kategoria...na szczęście...
Tak, tak. Takie spokojniejsze produkcje też są potrzebne. Mimo wszystko było wystarczająco dużo akcji aby nie popaść z kolei w drugą stronę tj. skrajną nudę. Jednakowoż jak na tego typu film brakowało mi większego dramatyzmu, główna postać troszkę bezbarwna przez co nie mogłem się mocno się wczuć w pokazaną rzeczywistość.
Jak dla mnie - raczej słabo. Bardzo fajnie że nie było laserów, obcych niszczących Nowy Jork, przemowy Prezydenta i flagi na wietrze.
Pierwszy zarzut - nuda. To coś się dzieje, tam dzieje, tu rozmowa, tu spotkanie. Jest i policja, i tajna organizacja, są "my" i są "oni", nowe technologie i stare pistolety, ale... jakieś to miałkie jest. Ale to pikuś, bo można z tym dyskutować i analizować w nieskończoność.
Więc drugi zarzut - idziemy w kierunku Dnia Niepodległości. Muszą być wybuchy i super bronie, bo bez tego nici z filmu s-f. I tu już biednie. Znów okazuje się, wymyślamy sobie, że jak zrobimy wybuch w środku bazy, to automagicznie cała baza przestanie istnieć i kosmici powiedzą "papa". I nagle coś co zrobiło co najwyżej lekkie zamieszanie na stadionie ma zniszczyć ogromną centralę Obcych wielkości dzielnicy? Co to, Gwiazda Śmierci z jednym słabym punktem? Po co w ogóle tyle zachodu? Przecież tę galaretę można było dowolnej osobie podrzucić cichaczem (stadion!) a nie robić tasowania polityczne akurat zrobił to ten który miał zrobić. Motyw z pistoletem "jedynki" - zaiste policja "tylko" się dziwiła, nikt naprawdę się nie zastanowił dlaczego "jedynka" dała się tak zrobić? Super implanty, które zwyczajnie da się wydłubać. Motyw z bratem totalnie bez sensu, ani istotny ani potrzebny. Finezyjny plan ucieczki - weźmiemy łódkę, mam pistolet i lecimy na nieznane wody Obcych, co ma się nie udać? Masz super-tajny kod i nie wiesz jak go schować? Zwiń jako skręta i noś za uchem, wszyscy tak robią. Daj go komuś innemu i niech on "chowa" tak samo, nikt się nie zorientuje. Przecież schowanie karteczki w bucie jest passe. Super-tajna organizacja umieszcza swoje logo w gazecie i nie ma bata żeby ktoś je zauważył. No i wielkie logo na ścianie budynku, żeby było wiadomo że na pewno ich tam nie ma.
Dziewczę też na luksusową albo jedyną w mieście nie wyglądała, żeby cała wierchuszka władzy korzystała akurat tylko z jej usług.
No i pościgi muszą być, a jak pościgi to i puste kartony też, żeby można było je ominąć ale przy okazji trochę rozwalić. Dynamika taka, nikt się tego nie spodziewał.
Sumarycznie - bardzo fajny film, ale niedługo nikt o nim nie będzie pamiętał.
Nuda? To rzecz subiektywna, ja np. w ogóle się nie nudziłem, a fabuła mnie wciągnęła.
Nie zgadzam się zupełnie z tym co napisałeś o wybuchu.
W filmie powtarzano wielokrotnie o "zapałce", o czymś co miało wzniecić wojnę i skończyć z Ziemianami, którzy akceptują najeźdźcę.
Nie wyłapałeś chyba ostatniej sceny przed napisami, grafiki, w której obcy (którzy NIE zostali unicestwieni) niszczą w ramach zemsty kolejne strefy na Ziemi.
Jest inaczej niż napisałeś, koniec filmu to nie unicestwienie obcych ... to początek wojny!
Policjant nie wysadził wszystkich obcych w powietrze, wręcz przeciwnie, to niewłaściwa interpretacja - to może nawet nie była ich kwatera główna.
Pokazał jednak, że dwukrotnie w krótkim czasie zawiodły ziemiańskie "elity sprzymierzone", a nie tylko szeregowi ZIemianie ... pokazało to, że to prawdziwa wojna i Ziemianie nie zamierzają kłaść uszu i się poddawać (nawet jeśli pozornie wyglądali na podporządkowanych).
Galaretkę podrzucono konkretnej osobie by pokazać i na tym przykładzie, że to dowództwo zawiniło.
Wykorzystanie "elit" sprzymierzonych z obcymi miało pokazać, że "góra" nie potrafiła zabezpieczyć przed zamachem nie tylko "prostym", takim jak napisałeś, ale bardziej dotkliwym, po prostu nawaliła na całej linii (i stąd wymuszona zmiana na stanowisku komisarza). Po samobójczym ataku komisarza obcy mieli dwa ataki zapisane na koncie "elit".
Inna rzecz, że w ataku na stadionie nie chodziło o fajerwerki i narobienie hałasu, a o zabicie obcych.
Jak zauważysz, ładunek na stadionie nie był wcale duży, przez to wszyscy inni bohaterowie przeżyli, zginęli tylko obcy i "władze" wykorzystane do ataku.
Jedynka zginęła by niczego nie wyśpiewać. Było to zaplanowane od A do Z, tak miało właśnie być.
Wiedziała o tym ona, wiedział policjant. Ekipa specjalna zastanawiała się potem dlaczego w pistolecie nie było amunicji, więc nie zostało to pozostawione całkowicie bez echa - ale wiadomość przekazano szefowi, który przecież to wszystko zaplanował i nie miał interesu by temat kontynuować. Pistolet na widoku był wabikiem by do niej strzelić, to jasne.
Wydłubanie implantu nie było zupełnie bezproblemowe.
Zdarzało się pewnie rzadko, dotyczyło kilku osób z poznanej siatki rebeliantów ... i koniec.
Wpadł na to lekarz, implanty były wszczepiane uwalnianym potem szczurom, by zbierały informacje o pulsie nosiciela.
Motyw z bratem nie był wcale głównym motywem przewodnim, chociaż na niego kierowana była uwaga widza.
W gruncie rzeczy dla celu finalnego nie miał żadnego zupełnie znaczenia.
Obaj bracia mogli równie dobrze zginąć, nie o to chodziło.
Co do informacji w skręcie .. mi się to wydaje wcale nie takie głupie.
Jeżeli ktoś ucieka, a nie ma przy sobie NIC nielegalnego, trzeba dokładnie go przeszukać. Sprawdzić właśnie miejsca jak but, wspomniane przez Ciebie.
Jeżeli ucieka, a ma nielegalne (jak widać w filmie) papierosy przy sobie, już to samo jest powodem jego ucieczki, nie trzeba szukać dalej.
Czy ktoś będzie rozwijał skręta by zobaczyć bibułkę? Wątpię.
Logo w gazecie było znane tylko członkom organizacji.
Pamiętaj, że komunikowali się w sposób bardzo specyficzny - po to, by nie poznać się nawzajem i nie ryzykować wysypania reszty w razie wpadki 1 osoby.
Sygnały takie jak muzyka w radio, jak pies bawiący się w konkretnym miejscu, jak znaki w gazecie ... to wszystko było ustalone. Nie widzę tu nic dziwnego w logo organizacji, nie było znane nikomu poza tymi wybranymi osobami.
Co do prostytutki ... możesz mieć rację, chociaż nasuwa się pytanie ile burdelów było w całym mieście.
Wszystko było kontrolowane, inwiligowane, być może nie było tu dużego wyboru i w sumie kilka pań na krzyż obsługiwało cały rejon. Tego nie wiem.
Puste kartony są git. Nie doceniasz ich. Potrafią zabić (np. Hankę Mostowiakową).
Ogólnie ... Twoje uwagi wydają mi się mniej celne przez to, że nie obejrzałeś filmu tak całkiem dokładnie. Fabuła nie była wcale tak bardzo kulawa, wg mnie nawet trzymała się kupy.