No. I tak właśnie powinno wyglądać współczesne kino popcornowe (no bo na lepsze dzisiejszych twórców już chyba nie stać. Dobrze, że stać ich chociaż na takie).
Humor, bezpretensjonalność, przymrużenie oka, (auto)ironia, nawiązywanie do klasyki kina - to mi się podoba. Nikt nie sili się tutaj na oryginalność, kreowanie niesamowicie misternych intryg, nikt wreszcie nie dba tu specjalnie - co zresztą doskonale współgra z konwencją filmu - o logikę wydarzeń.
Udało się też zebrać reżyserowi naprawdę doskonałą obsadę. Bruce Willis, Helen Mirren, Morgan Freeman, John Malkovich (nie spodziewałem się po nim takich umiejętności komediowych), uroczo roztrzepana i nierozgarnięta Mary Louise Parker, a nawet Brian Cox i Karl Urban, sprawiają, że widz nie traktuje tego dzieła i jego bohaterów li tylko jako odrealnionych, komiksowych superherosów.
Do tego zgrabna CIA-owska intryga z cyklu 'spiskowej teorii dziejów' plus sprawna realizacja. Tak, niemal dwie godziny spędzone w kinowym fotelu na pewno nie należały do straconych.