Zabójczy, uroczy, lecz zbyt starzy. Guzik prawda. Starsze pokolenie udowodni żółtodziobom, kto tak naprawdę rządzi, a kilka kulek precyzyjnie wystrzelonych w czaszki oponentów będzie przestrogą, by lepiej z nimi nie zadzierać…
To mogło być pierwszorzędne kino sensacyjne, komedia i pastisz w jednym, lecz dość mierny reżyser Robert Schwentke wykrzesał z tego najwyżej zabawną „sensacyjkę” (pierwowzoru w postaci komiksu nie widziałem nigdy na oczy). Miejscami ogląda się całkiem przyjemnie, momentami nudzi niemiłosiernie.
Różnie wypadają tez aktorzy – Willis gra na jedno kopyto i jest drętwy jak tylko może być (chyba uwierzył, że gra w Die Hard 5), Freeman jest sztywny i popada w nienaturalnie płaczliwy ton, ale już Malkovich swoja rolą bawi się do upadłego – jest przekomiczny (szczególnie w scenach gdzie ściska różową świnkę), a Mirren zapomina, że jest laureatka Oscara za rolę dramatyczną i świruje wymachując dużymi spluwami.
Powodu do wstydu zapewne po tej produkcji nikt nie ma. Powodów do satysfakcji też być jednak nie powinno…
Moja ocena - 5/10