Według mnie wszystko wskazuje na to, że tak naprawdę był on agentem KGB. Po pierwsze - fryzura, a w zasadzie jej brak. Po drugie - zażyłość z Ivanem, zamiłowanie do wódki, wspólne biesiadowanie, szemrana przeszłość łącząca obu tych dżentelmenów. Po trzecie, słowa Ivana - "zawsze chciałem zabić prezydenta USA". Frank Moses poniekąd spłaca swój dług u Ivana porywając i doprowadzając do śmierci wiceprezydenta. Po ostatnie: doskonała znajomość języka chińskiego.
Wydaje się, że mieliśmy tutaj doskonale zorganizowaną szajkę KGB w CIA, planującą zabójstwo prezydenta już od dłuższego czasu. Czerwona Orkiestra tak łatwo grać nie przestaje.