Frank idzie do ambasady Federacji Rosyjskiej i co jest jej symbolem? Bynajmniej nie dwugłowy, dumny orzeł carów, ale niedźwiedź! Dalej spotyka się z rosyjskim rezydentem i w jakiejś katowni, w ponurych kazamatach budynku, snują razem sentymentalne wspomnienia przy wódeczce. A w pewnym momencie Ruski z rozpaczą skarży się, że już do lat nikogo nie zabił. I Frank oczywiście rozumie jego rozpacz. Inny: Piękny dom nad rozlewiskiem, nieskazitelnie eleganckie wnętrza i dama (Dame Helen Mirren to Dama przez duże "D") okładająca kompozycję z róż. Elegancka i stylowa sielanka przez równie duże "Ś". A pod różami H&K z pełnym magazynkiem. I jeszcze jeden motyw: Agent CIA dokonując morderstwa doskonałego - drobiazgowo (włosy na szczotce do włosów i zarost łonowy na kratce prysznicowej!) upozorowanego na samobójstwo, rozmawia z zoną o tym jakie ma kupić mleko. Absurdalny humor, to rzecz nie częsta w dzisiejszym kinie. A do tego GRA aktorów! Przednia rozrywka!!!!!
Who Cares? Film jest przeciętny, przewidywalny, a "przedobrzony" w stopniu aż denerwującym.
Dodam to tego sam początek jak Willis stroił swój dom, Malkovicha obłożonego dynamitem z takim wielkim ściennym zegarem, kopertę palców, "mały" zapas broni na wszelki wypadek no i wiceprezydenta - tak plastikowego jak polityk być powinien :)
Ogólnie film rewelacja. Dużo dobrej zabawy. Podobne oceniam nową Drużynę-A. Just Fun ale technicznie doskonale dynamicznie zrealizowane i świetnie zagrane. I co, że fizyka nie pozwala na takie manewry śmigłowcem albo czołgiem :), albo, że trudno wysiadać spokojnie z kręcącego się radiowozu :) Jeśli ktoś oczekuje wiarygodności, wysokiej sztuki, ambitnej fabuły i głębokiego przesłania niech ogląda Listę Schindlera.