Marek Piwowski nie ustrzegł się błędu w swoim najsłynniejszym filmie. Otóż w scenie kiedy kaowiec i poeta przemawiają do zgromadzonych na zebraniu, nagle na sali rozlegają się oklaski. Kamera pokazuje zgromadzonych (klaszczących), a wsród nich jest również... poeta! Radzę się dokładnie przyjrzeć.