PILINHA: {__webCacheId=filmBasicInfo_pl_PL, __webCacheKey=9136}

Requiem dla snu

Requiem for a Dream
2000
7,8 685 tys. ocen
7,8 10 1 684688
7,6 82 krytyków
Requiem dla snu
powrót do forum filmu Requiem dla snu

nie potrafię tego przetworzyć. czemu uważacie ten film za taki mocny? wątek Sary mógł ruszyć (na mnie podziałał, nie mogę zaprzeczyć), ale Marion i Harry'ego? ćpuny. o ile Sara nie wiedziała, co przyjmuje i co robi to z jej psychiką, to oni sami byli sobie winni, że zaczęli brać. nie widzę powodu, żeby im współczuć. poza tym byli oni tak żałośnie wykreowani... klasyczne ćpuny z amerykańskich filmów - chudzi, bladzi, z podkrążonymi oczami, na które opadają ciemne, przetłuszczone i przydługie włosy. zero inteligencji i osobowości. tylko prochy w głowie. według mnie jest to gruba przesada. prawdziwi ludzie mają jednak jakieś cechy, nieprawdaż?
myślę, że film mógłby być naprawdę dobry, gdyby opierał się jedynie na historii Sary. reszta bohaterów wszystko popsuła i (przynajmniej w moim przypadku) zwyczajnie wkurzyła widza.
pozdrawiam.

ocenił(a) film na 5
gejd

"o ile Sara nie wiedziała, co przyjmuje i co robi to z jej psychiką, to oni sami byli sobie winni, że zaczęli brać."
Myślę, że tym bardziej należy im współczuć.

"klasyczne ćpuny z amerykańskich filmów - chudzi, bladzi, z podkrążonymi oczami, na które opadają ciemne, przetłuszczone i przydługie włosy. "
Może właśnie tak wygląda większość z nich? Narkotyki bez wątpienia zwykle wyniszczają człowieka i jak na mój gust, m.in. w ten sposób to się objawia. Nic więc dziwnego, że reżyser tak pokazał bohaterów. Czy wyglądałoby to naturalnie, gdyby osoba regularnie zażywająca narkotyki nie miała żadnych zewnętrznych objawów swej narkomanii, wyglądała świeżo, promiennie, bez skazy (być może tak też się zdarza...ale chyba niezbyt często)?

"(...)ale Marion i Harry'ego? ćpuny."
Chcąc nie chcąc, Sara też była ćpunką.

Według mnie filmu nie można nazwać najbardziej poruszającym w historii kinematografii, co nie znaczy, że nie jest dobry, a nawet bardzo dobry. Temat ciekawy, nie przedstawiony w sposób nowatorski, lecz mimo to bardzo przyzwoicie i przede wszystkim- sugestywnie; dobrze zagrany i opatrzony świetną muzyką.
Choć osobiście wolę "Trainspotting" ;]

ocenił(a) film na 2
NarcyzaM

<<"o ile Sara nie wiedziała, co przyjmuje i co robi to z jej psychiką, to oni sami byli sobie winni, że zaczęli brać."
Myślę, że tym bardziej należy im współczuć.>>
A ja nie. Nie współczuję ludziom, którzy świadomie decydują się na głupstwa.

<<"klasyczne ćpuny z amerykańskich filmów - chudzi, bladzi, z podkrążonymi oczami, na które opadają ciemne, przetłuszczone i przydługie włosy. "
Może właśnie tak wygląda większość z nich? Narkotyki bez wątpienia zwykle wyniszczają człowieka i jak na mój gust, m.in. w ten sposób to się objawia. Nic więc dziwnego, że reżyser tak pokazał bohaterów. Czy wyglądałoby to naturalnie, gdyby osoba regularnie zażywająca narkotyki nie miała żadnych zewnętrznych objawów swej narkomanii, wyglądała świeżo, promiennie, bez skazy (być może tak też się zdarza...ale chyba niezbyt często)?>>
Nie popadajmy ze skrajności w skrajność. Kto powiedział, że bardziej przypadłyby mi do gustu postacie idealne, promienne, czyściutkie i pachnące? Chciałam tylko zwrócić uwagę, że jakimś cudem prawie każdy nałogowiec z amerykańskich produkcji ma z natury kruczoczarne włosy, śnieżnobiałą skórę, subtelną budowę ciała i delikatną, budzącą litość twarzyczkę... Niestety, nie posłużę się konkretnymi przykładami, ponieważ są to filmy niezapadające w pamięć, kompletnie nieróżniące się między sobą. Człowiek ogląda je przypadkiem i ma gdzieś tytuł. Myślę, że znasz ten typ filmów - lecące bez przerwy na Polsacie lub w "Okruchach Życia" pseudo-dramaty i melodramaty o młodzieży z problemami...

<<"(...)ale Marion i Harry'ego? ćpuny."
Chcąc nie chcąc, Sara też była ćpunką.>>
Wybacz mi niejasne wyrażenie. "Rasowi, niegrzeszący inteligencją narkomani z wyboru".

<<Według mnie filmu nie można nazwać najbardziej poruszającym w historii kinematografii, co nie znaczy, że nie jest dobry, a nawet bardzo dobry. Temat ciekawy, nie przedstawiony w sposób nowatorski, lecz mimo to bardzo przyzwoicie i przede wszystkim- sugestywnie; dobrze zagrany i opatrzony świetną muzyką.
Choć osobiście wolę "Trainspotting" ;] >>
Był poniżej moich oczekiwań i nie będę kryć rozczarowania. Zdecydowanie nie nazwę go dobrym ani bardzo dobrym. nie zmusił mnie do żadnych głębszych przemyśleń, nie wywołał zbyt wielu emocji... Polemizowałabym w kwestii gry aktorskiej - Leto i Connelly ( z naciskiem na pierwszą osobę) wypadli lichutko. Z tego co pamiętam, nie przekonywali mnie, wyczuwałam pewną sztuczność... Pani Burstyn była jednak bardzo naturalna i poruszająca. Niezmiernie szkoda mi jej wątku, zmarnowano go okrutnie... A miał taki potencjał... Oj, strata, wielka strata. Jak wiesz, film oglądałam dość dawno i muzyki kompletnie nie pamiętam, wybacz mi więc brak komentarza na jej temat... Wątpię jednak, by jakoś szczególnie mi się podobała, skoro w ogóle nie zapadła mi w pamięć.
"Trainspotting" planowałam w najbliższym czasie obejrzeć i teraz dodatkowo mnie zachęciłaś.
Postaram się zrobić to jak najszybciej.
Pozdrawiam. i to na stówę. :)

ocenił(a) film na 10
gejd

Poprzeglądaj inne tematy, to może coś Ci się rozjaśni. pzdr

ocenił(a) film na 2
aniedam

Mógłbyś/mogłabyś mi wytłumaczyć, co powinno mi się rozjaśnić?

ocenił(a) film na 10
gejd

Mógłbym/mogłabym, ale mi się nie chce po raz kolejny tłumaczyć komuś, że nie zrozumiał filmu. Dlatego polecam polatać po innych tematach, gdzie możesz znaleźć moje posty, to dowiesz się, co miałem/miałam na myśli.

ocenił(a) film na 2
aniedam

Mi za to nie chcę się latać po forum w poszukiwaniu Twoich wypowiedzi. Nie założyłam oddzielnego wątku, by przeczesywać inne.

Nie wydaje mi się, żebym nie zrozumiała filmu i nie widzę w moich poprzednich wypowiedziach niczego, co by mogło o tym świadczyć. Jeśli jesteś innego zdania, proponuję to jakoś uzasadnić. Prawdopodobnie dalej Ci się nie chce... Może wobec tego lepiej w ogóle się nie wypowiadać? Oszczędzisz mój i Twój czas...

ocenił(a) film na 10
gejd

Ok, mam jedno pytanie pomocnicze, które dużo nam pomoże w rozmowie:

Czy kiedyś miałaś styczność z heroiną, bądź też z ludźmi od niej uzależnionymi?

ocenił(a) film na 2
aniedam

tak. moja kuzynka jest narkomanką.

ocenił(a) film na 10
gejd

Przykro mi słyszeć, że Twoja kuzynka wpadła w ten kanał, ale tym bardziej nie rozumiem twojego podejścia do filmu. Jako osoba "doświadczona" powinnaś zauważyć, że film odwzorowuje tą rzeczywistość bardzo celnie. Chyba, że twoje podejście do narkotyków jest jakie jest i żaden film poruszający temat narkotyków nie ma u Ciebie szans? W przeciwnym razie ciężko mi jest z\rozumieć Twoją argumentację.

ocenił(a) film na 2
aniedam

Nie powiedziałabym, że odwzorowuje tę rzeczywistość bardzo celnie... Może moja kuzynka jest po prostu bardzo specyficznym przypadkiem, ale to jedyna znana mi narkomanka, więc wszystkie postaci z tego typu filmów porównuję z nią.

Ona nie traciła stopniowo cech charakteru, nie przeobrażała się we flak. Stawała się coraz silniejsza (psychicznie, oczywiście. raczej domyślasz się, co w tym samym czasie działo się z ciałem), coraz bardziej bezwzględna i agresywna. Była gotowa zrobić najgorsze rzeczy ludziom dookoła.
Nie było i nie ma w niej żadnej potrzeby okazania współczucia. To ją najbardziej krzywdzi. Mówi to i wyraża, gdy tylko może. Ale nie będę więcej o niej mówiła, trzeba mieć pewne granice.

To chyba tłumaczy moją postawę wobec tego filmu. Nazwanie go wiarygodnym to dla mnie po prostu kpina.

ocenił(a) film na 10
gejd

Zgadza się, tłumaczy, ale jak wiesz każdy człowiek jest inny i każda historia narkomana jest inna. Czepianie się wyglądu osób uzależnionych nie ma większego sensu, bo taki reżyser miał właśnie plan ich ukazać. Ja osobiście widziałem tak właśnie wyglądających narkomanów, więc dla mnie ten film jest bardzo wiarygodny. Sama napisałaś, że heroina niszczy życie, i chociaż każdy przechodzi to na swój sposób, to finał jest mniej więcej taki sam.
Aranofsky nie chciał zrobić dokumentu o narkomanii, przedstawił on proces rozpadu życia ludzi uzależnionych, motyw Sary też jest efektem brania narkotyków przez jej syna, tu wszystko ma ze sobą wiązek. Rozpad związku dwóch kochających się osób pod wpływem heroiny także nie jest niczym nowym, ale tu bardzo dobrze zostało to pokazane.
Jedyną wadą tego filmu jest to, że jest zwyczajnie za krótki. Zdecydowanie wydłużyłbym pierwszą część o co najmniej pół godziny, wtedy można było by dokładniej pokazać ten proces, a tak pierwsze pół h dzieje się trochę zbyt prędko.

ocenił(a) film na 6
gejd

Jestem rozczarowana tym filmem, spodziewałam się czegoś mocniejszego. Przez niemal 40 minut filmu siedziałam przed ekranem z myślą "też mi przekonujące". Wrażenie zrobiła na mnie dopiero scena rozmowy Harrego z matką. Również późniejsze losy Sary zostały przekonująco pokazane. Dobra kreacja Ellen Burstyn. Wydaje mi się natomiast, że postaci zostały zbytnio spłycone. Również gra pozostałych bohaterów nie zachwyca. Niewątpliwie ogromną zaletą jest muzyka. Choć film mnie rozczarował to nie można powiedzieć, że jest niewypałem. Został zrealizowany w sposób odbiegający od filmów o podobnej tematyce (co się chwali), a że do mnie nie przemawiający to inna sprawa. Stawiam 7.

ocenił(a) film na 10
formica2

Hmmmm mnie ten film bardzo mocno poruszył kiedy oglądałam go pierwszy raz. Po prostu wbił mnie w fotel. Może to efekt tego, że oglądałam go późno w nocy... Nie wiem, w każdym razie po jego obejrzeniu nie mogłam zasnąć, wciąż miałam przed oczami to co się stało z głównymi bohaterami, szczególnie z Marion, bo osobiście najbardziej mnie poruszają wątki mówiące o tym, że nałóg niszczy moralność. Na jej przykładzie widać bardzo wyraźnie tę ewolucję- najpierw nie chciała się nawet spotykać z innymi facetami, później sprzedała się dobrze sobie znanemu terapeucie, później całkowicie obcemu obleśnemu facetowi, by na koniec kompletnie się stoczyć i wziąć udział w orgii tylko po to, by móc się znów sztachnąć. Wątek matki też był dla mnie poruszający, ale nie dlatego, że nie widziała, że to co bierze to narkotyki, ale ze względu na coraz bardziej ogarniające ją poczucie samotności i pustki, które generalnie spowodowało jej tragedię. Podobał mi się też sposób nakręcenia (te urywające się ujęcia i ciągły motyw płynu mieszającego się z krwią i rozszerzającej się źrenicy)- świetnie wprowadzało to w nastrój filmu, pomagało się wczuć. I dodatkowo genialna muzyka. Film może nie najlepszy w historii (moim zdaniem taki w ogóle nie istnieje, bo jak można porównywać filmy różnych gatunków), ale na pewno nietuzinkowy i zapadający w pamięć. Ode mnie ma 10/10. A piszę w odpowiedzi na posta formica2, bo jej opinia wydaje mi się być bardzo zbliżona do opinii mojej współlokatorki, która na "Requiem..." zajadała się chipsami i ciastkami :P Ja osobiście sobie tego nie wyobrażam, dla mnie to zbyt mocny film, by jeść podczas seansu cokolwiek :P

ocenił(a) film na 1
Luna_oscura

Mnie też film nie poruszył klikając na reżysera zobaczyłem źródło które mi się bardzo podobało ten film mnie przejął w przeciwieństwie do requiem nie ma w nim jakiejś genialnej gry aktorskiej, scenariusza postacie bardzo oklepane- synek który okrada mamusie, mamusia grubaska cały dniami samotna nic nie robiąca i wreszcie dziewczyna która się oddaje za kasę film powstał 2000 r więc na pewno ktoś już takie coś wymyślił przed tym. Dlatego nie rozumiem za co te zachwyty czytałem wątki nie znasz narkomanów nie ćpałeś itd. Genialny za który jest uważany Requiem powinien tak przedstawiać historię byśmy ich zrozumieli w tej produkcji czegoś takiego nie uświadczyłem szczególnie z Leto który nie budził chociaż przez chwile mojego politowania więc dlaczego rozpoczęła się przez ten film jego kariera też nie rozumiem

ocenił(a) film na 10
Remek555

może dlatego, że jest dosyć wstrząsający, szczególnie końcówka- chociaż jak kto uważa.