Ten film nie jest przeznaczony dla głupkowatych dzieciaczków, które nie rozumieja przesłania tego filmu.
Ten film nie jest dla osób, których śmieszy krzywda innych, którzy "cieszą bułę"kiedy widzą jak kobieta "oddaje" się faceowi za pieniądze.
Ten film jest dla ludzi dojżałych emocjonalnie. Którzy rozumiej jego sens.
Gdy obejżałam ten film po raz pierwszy powiedziałam sobie:"nigdy nie zaczne brać!". Taki film jest najlepszym dowodem na to co dzieje się z człowiekiem uzależnionym od narkotyków lub od zwykłych tabletek odchudzających.
Takie filmy powinno się puszczać osobą dorastających w liceach, a nie mówić "narkotyki są złe", "nie bierzcie bo źle skończycie".
zgadzam się w zupełności. Uważam także, że Jared Leto świetnie się spisał w tej roli. Ellen Burstyn - znakomita!
Według mnie to jest bardzo dobry film i nie interesuje mnie zdanie innych.
pozdrawiam :)
Pomimo błędów ortograficznych, których nie pochwalam (chociaż pewnie nie powinienem krytykować, bo zaraz sam coś palnę i wyjdę na hipokrytę xd) zgadzam się w zupełności z tym stwierdzeniem. Requiem for a Dream jest jednym z filmów ocenianych przeze mnie na 10/10, a ja oceniam tak tylko takie filmy, które wzbudzały we mnie silne emocje, i najczęściej są to filmy poważne, psychologiczne, pozwalające na przemyślenia odnośnie własnego życia, lub takie, w których bardzo zżyłem się z postacią, czując się tak jak owa postać. Ten film zawierał wszystko, co mogło mi pozwolić na ocenienie go na maksymalną ocenę. Jednak większość ludzi (niestety sporo także w Polsce, dużo za dużo) nie dojrzało do tego typu produkcji, i dalej najlepszymi filmami będą dla takich osób szklane pułapki "BO BYUO BOOOOM!!!!!" (błąd zamierzony) czy piła "BO BYUA KLEEEEFFFF!!!!!". Cieszę się, że w tym świecie opanowanym przez dzieci neo, pokemony, dzieci techno/popu/rapu oraz margines społeczny są jeszcze istoty rozumne, które potrafią ocenić film i przemyśleć go, a nie skarcić "BO NJE BYUO BOOM I KLFIII!!!" czy też na siłę się dopier****lić do "kiepskiej gry aktorskiej laski której nie lubię bo ma lepszą figurę ode mnie".
'dzieci rapu'... jesteś totalnym ignorantem. Krytykujesz coś o czym nie masz pojęcia.
Wydaje mi się, że Alem po prostu chciał podkreślić różnicę między przesłaniem tekstów piosenek hiphopowych, a tego typu filmów. Ja sama słucham dość hardkorowego electro, przez niektórych nazywanego techno, więc nie czepiam się takich słówek. Masz prawo słuchać czego chcesz, ale nie uciekniesz od stereotypów niestety, więc będziesz uchodził za człowieka jakiego obraz kreowany jest przez teksty hiphopowe (i tak, wiem że hiphop to nie tylko szmal, dziwki i zajebiste auta, są też teksty poważne, traktujące o ważnych sprawach). Więc nie czepiajmy się słówek, ale również nie ulegajmy stereotypom i lepiej podyskutujmy o filmie;-)
Masz rację 'nie ulegajmy stereotypom'. A co do samego filmu - świetny. Nie rozumiem jednak podejścia osób podpisanych powyżej na temat tego do kogo ten film jest kierowany. Na prawdę macie takie złe zdanie o naszym społeczeństwie? Otaczacie się ludźmi którzy tego filmu mogliby nie złapać? Wg mnie ten film nie wymaga od odbiorcy wiele. Jego przekaz jest bardzo prosty. Aronofsky nie zadaje nam pytań, podaje wszystko na tacy. Wszystko jest jasne.
Przepraszam roger, nie chciałem urazić twoich poglądów, po prostu jestem przyzwyczajony do tego, że w tym momencie słucha się raczej Waszki G i Hemp Gru, czego niezbyt toleruję. Poza tym ZAWSZE utwory z przesłaniem podchodziły mi bardziej pod starszy pop niż pod rap, ale to tylko moje zdanie. Co do pytania: tak, otaczam się ludźmi którzy nie obejrzeli by tego filmu podchodząc do niego poważnie, i nie wiem czy to zbieg okoliczności, ale wszyscy, których zaliczył bym do tej grupy ułomnych słuchają wykonawców podobnych do wymienionych wyżej. W każdym razie jeszcze raz przepraszam za nieodpowiednią ocenę, może po prostu mam pecha, że w mojej okolicy jest tylu ludzi, którzy wyrabiają u mnie nieodpowiednie zdanie o innych.
Byc może nie wiesz, ja nie słucham Hemp Gru (w moim towarzystwie się kiedyś słuchało, także znam ich przekazy) ale powiem Ci coś czego możesz nie wiedziec, takie zespoły jak Hemp Gru przestrzegają przed właśnie narkotykami. Przesłuchaj kilka kawałków i potwierdzisz że mam rację.
9/10
W liceum to juz za pozno na takie rzeczy, w gimnazjum juz kazdy powinien obejrzec ten film. Moim zdaniem kazdy powinien obejrzec ten film nie wazne czy jest uzalezniony od picia, cpania,hazardu czy apapu. Wiekszosc nalogow prowadzi do jednego...
Przyjemnej lektury
Zauważcie, że ludzie z tego filmu mieli marzenia, ujmę to po krótce: babcia chciała być w telewizji, dziewczyna i chłopak chcieli być razem, a murzyn - niestety nie wiem, bo nie wpatrywałem się dokładnie w jego postać, więc "Requiem for a dream" chyba zostało źle przetłumaczone, bo to nie jest "odpoczynek dla snu", tylko "odpoczynek dla marzeń", jaki dają używki, narkotyki, ale to moja własna opinia :)
No, ale przejdę do rzeczy:
Film wg mnie jest doskonały. Odpędził mnie od jakichkolwiek używek, nałogów, nawet na kompie krócej przebywam. I fakt faktem - kampania przeciw używkom i narkotykom prowadzona aktualnie w szkołach nie daje jakiejkolwiek skuteczności. Młodzież ćpa, jak ćpała i pali, jak jarała... Te wszystkie: "Nie bierz, bo źle skończysz", "palenie zabija" to jest dla mnie jakiś bullshit, który jest bez przekazu i chyba "Einsteiny" domyślają się tylko po tych plakatach dlaczego nie palić i dlaczego nie dawać w żyłę, skoro to jest całkiem przyjemne. Dotąd mnie to nie ruszało... Dopiero po oglądnięciu "Requiem for a dream" zrozumiałem dlaczego nie powinno się używać narkotyków - nie od strony fizycznej, bo to doskonale wiedziałem, ale od strony psychologicznej. Uważam, że ten film powinien być pokazywany w szkołach, zamiast organizowania spotkań z policjantem, który tak na prawdę sam gówno wie o narkotykach... ale niestety sami widzicie jaka jest młodzież, powinienem powiedzieć raczej "pokolenie JP i plastików", bo na miano młodzieży to nie zasługuje i chodzi o to, czy ich taki film ruszy?
Kiedyś wyskoczyłam z pomysłem puszczenia tego filmu w gimnazjum. Mało co nie miałam obniżonego sprawowania O_O Dyrektor stwierdziła, że to film nie dla dzieci, za dużo tam scen erotycznych (jedna czy dwie? ; )). Generalnie to dostałam ataku śmiechu, bo przecież lepiej gadać "dzieci kochaaneee, nie bierzcie narkotyków. To złe. Bóg was ukarze", niż "przemówić" w jakiś konkretny sposób. Zobaczymy jak pomysł będzie odebrany w liceum.
Mam nadzieję, że Twoje liceum jest bardziej 'do przodu' niż gimnazjum :)
Ale szczerze mówiąc to doskonały przykład... Bo oprócz tego, że film niesie w sobie wszystkie konsekwencje ćpania i zażywania całego tego świństwa, to moim zdaniem jest super zrobiony.
Tylko żeby go obejrzeć, zrozumieć trzeba pewnej powagi i dojrzałości... Bo "co po niektórzy" niepoważni, (zdaje im się, że śmieszni) nie udźwigną powagi sytuacji...
Co nazywasz cpaniem? Dawanie sobie w żyłę? Tak. Wciąganie różnych ciulstw nosem? Tak. Ale palenie trawki? I błagam darujcie sobie gadki o drabinach narkotykowych, bo w marihuanie nie ma żadnej substancji która prowokowałaby sięganie po narkotyki, i o tym od dawna trąbią naukowcy. W Kanadzie już to zrozumieli, czas na resztę świata...
Tylko, że jak już się sięga po zielsko, to w pewnym momencie, u ludzi nieco bardziej nienadążających za swoim mózgiem, zapala się lampka (no, niekoniecznie zielona ; D), że może teraz coś silniejszego? "Aaa tam, nie uzależniłem się od trawki, to z innym też dam sobie radę". I tak się właśnie zaczyna. Oczywiście nie zawsze tak się kończy, a wszyscy dobrze wiemy, że wszystkie substancje działające na psychikę w niczym nie pomagają.
Jak byłem mały piłem mleko, teraz piję piwo. Na tej samej zasadzie możemy kombinowac. Kiedyś paliłem fajki, teraz palę trawę... No co jest drabina?
Owszem to występuje ale gdy sięgamy po ciężkie dragi, najprościej mówiąc jest to przesuwanie granic własnej moralności, a to jest niestety najgorsze.
PS. Marihuana jest stosowana w medycynie, tak samo jak szałwia, jednakże obie te rośliny są w polsce zakazane (dobre co? zakazane rośliny, jaki trzeba miec mały móżdżek żeby zakazac rośliny!).
95% ludzi których znam a którzy palą nigdy nie sięgali po nic więcej. Jest pewien odsetek którzy sięgną dalej, ale dlaczego? Nie dlatego żeby spróbowac czegoś silniejszego (wystarczy zerwac i zapalic liscie bielunia który rośnie wszędzie i już masz halucynacje), ale dla tego że marihuana wrzucona została do tego samego wora co psychotropy! To dzięki naszemu choremu systemowi (który w Czechach już na szczęście zmienili) mamy dopalacze i pełno cpunów. Wystarczyłoby pomyślec a mielibyśmy kilka mld zł rocznie, i już nie trzeba podnościc VATu. Trochę wyobraźni.
Sądzę, że w medycynie wykorzystywane są jedynie seskwiterpeny z konopi, a nie sama marihuana.
A do czego mają się zaliczać wszystkie śmieci, które są wrzucane do nanogramów czystej marihuany? Nie znam się zbytnio na "jakościach" tego zielska i raczej nie mam ochoty pogłębiać o nich wiedzy.
Mówiąc o czymś mocniejszym, mówiłam już o heroinie.
Przecież morfina, której pochodną jest heroina też wykorzystywana jest w medycynie.
Nawet głośno mówiono o pozytywnym działaniu heroiny jako skuteczny antydepresant. I co? Stała się "zdrowa". I chyba tylko z niewiedzy zaczęto jej rozrywkowo zażywać. Tylko co z konsekwencjami? Z braku laku wszystkie smoły i kompoty znalazły się na rynku.
Generalnie wszystko, co dla ludzi, może być uzależniające. Wystarczy trochę rozumku (chyba, że już za późno).
Wracając do tematu filmu. Samo palenie trawy jakoś mnie nie ruszało. Dopiero widząc niuchy, a później strzykawki i żyły nieco mnie "poruszyło" w filmie. Oczywiście wiemy, że całość to nie dokument naukowy, tylko film komercyjny, a że temat zahacza o dość poważny problem uzależnień (a nie szkodliwości samych środków), to już inna bajka, a w sumie nawet mały kabaret.
Powiem tak: film dobry dla tych, którzy nigdy nic w życiu nie planowali, nie planują i nie będą planować zapalić, wciągać, czy wstrzykiwać. Jest zapobiegawczy, a nie leczniczy.
Po części masz rację, ale ilu artystów bądź osób których nazwiska znamy na pamięc czerpało inspirację z psychodelików? Ilu ludzi znalazło odpowiedzi na życiowe pytania dzięki którym są teraz wielcy? Psychodeliki, tak. Dlaczego? Bo nie uzależniają fizycznie. Ale powiem szczerze wolę byc uzależniony od trawki aniżeli od nikotyny. Mogę jarac kilkanascie razy w miesiącu, a następnego miesiąca wogóle. Niektórzy mówią: "skoro możesz nie palic to nie pal", ja odpowiadam "skoro możesz nie pic alkoholu to nie pij?", i to samo pytanie mogę zadac gosciowi który już nie jest dzieckiem a dalej pije mleko, bo lubi. Co mu to daje? Nic. Mógłby nie pic? Mógłby, ale po co miałby przestac?
Ale nie psychotropy.
PS. Poczytaj o Hoffmanie, to ojciec LSD. Przeczytaj chocby kilka zdan a chocby w wikipedii, źródła sprawdzone więc nie przeczytasz bzdur.
Pozdrawiam.
Rekwiem to utwór żałobny, msza żałobna, "spoczynek" w sensie śmierci. Twój "odpoczynek" mi tu strasznie nie pasuje, na szczęście tłumacze tytułu nie poszli tak daleko, pomimo że sugerujesz, iż tak to zostało przetłumaczone;) ...Ci ludzie mieli marzenia, tak jak piszesz, ich marzenia - sny, legły w gruzach, umarły, i to jest sens tego requiem dla snu. Utrata marzeń... ale nie "marzeń, jakie dają używki, narkotyki" - wręcz odwrotnie, marzenia, które zostały przez nie unicestwione. ;]
witcher o to mi chodziło :D Tylko, że źle zbudowałem zdanie i niektórzy mogą to źle zrozumieć. Chodziło mi o to, że narkotyki nie dają marzeń, tylko dają odpoczynek od tych marzeń.
Te tzw. "zwykłe tabletki na odchudzanie" to amfetamina.
Narkotyki bierzesz mimowolnie nawet nie mając o tym pojęcia, przykładem może byc kofeina, cukier i zabójczy tytoń. Jeśli chodzi o narkotyki wpływające na świadomosc to idealnym przykładem będzie alkohol, na 4 miejscu pod względem szkodliwości (lsd jest dopiero na 17).
Zanim zaczniesz mówic "nigdy nie zaczne brac" zastanów się czy już nie bierzesz, bo w dzisiejszych czasach pojęcie narkotyków jest pojęciem względnym, i każdy sobie je sam interpretuje, a po każdym seansie "Requiem dla snu" przybywa pseudoznawców tematu, którym wydaje się że pozjadali wszystkie rozumy i "nigdy nie wezmą". Film uznałbym za sensowny, który przestrzega ale... widząc skręta w filmie mogę jedynie powiedziec że osoba odpowiedzialna za scenariusz ma taki sam poziom wiedzy o "dragach" jak większosc naszego społeczeństwa, czyli tak naprawdę nic nie wie. Nie wiem jak bardzo trzeba byc ograniczonym żeby do filmu o potężnych psychotropach ładowac trawke... Ignorancja sięga szczytu tylko szkoda że tak mało ludzi to dostrzega, to jest wręcz przerażające.
Żadnych chętnych do dyskusji? Tak to bywa, ci co najgłośniej szczekają i gówno wiedzą o dragach przestają ujadac gdy ktoś używa prawdziwych argumentów, a nie z palca wyssanych bredni. To z kolei jest żałosne.
Masz problem z trawką, wyżarła Ci mózg. Podyskutuj z terapeutą bo my nie mamy z Tobą o czym rozmawiać. Trawa to najgorszy ze współczesnych narkotyków (poza alkoholem) ... jako jedyny tak mocno drenuje mózg. Trawiarzom najciężej wyjść z nałogu, co najgorsze jako jedyni z narkomanów NAMAWIAJĄ innych na trawkę. Tylko trawiarzowi zależy aby CAŁY ŚWIAT PALIŁ TRAWĘ, gdy spytasz speedowca czy heroiniarza: Czy warto ćpać? Odpowie: Daj spokój z tym gównem! Natomiast trawiarz zawsze powie: SPOX, Przypalmy sobie to zobaczysz jak będzie fajnie! ... Trawa OGŁUPIA, bardzo mocno. Osoba paląca kilka razy w tygodniu trawę nie potrafi pomnożyć w pamięci dwóch dwucyfrowych liczb, to prosty test, oblewa go KAŻDY TRAWIARZ.
Hehe spoko, widzę że gówno wiesz o współczesnym świecie, ale żyj dalej w pieprzonym pudełku bez okien.
Wiesz co Tobie wyżarło mózg? Wierutne bzdury które łykasz jak pelikan, dlatego szczerze Ci współczuję. Nie będę dyskutowac z osobą ograniczoną bo to się poprostu mija z celem. Zniżanie się do Twojego poziomu uznaję za zbędne dlatego właśnie atakowac nie będę. Dyskusja tutaj jest zbędna, ale aby Ci pomóc mogę tylko polecic dokument:
http://www.filmweb.pl/film/Union+The+Business+Behind+Getting+High%2C+The-2007-44 2322
Jeśli masz trochę oleju w głowie to obejrzysz i sam ocenisz czy masz rację.
PS. A jeśli znasz choc odrobinę angielskiego to polecam przeczytac raport WHO (światowa organizacja zdrowia) na temat szkodliwości marihuany.
Miłej lektury.
Tak sobie rozmyślałem, nie namawiałeś nikogo nigdy na piwko? Na batona? Na kawe czy papierosa? Nie bądź żałosny, jeśli tylko próbujesz byc to dobrze Ci to idzie, a jeśli jesteś to tylko Bóg jeden wie co Ci dolega.
haha, boże co za głąby się tutaj wypowiadają. tomy_m jak nie paliłeś trawy to nie wyskakuj z takimi tekstami
A jak dla mnie to kolejny film z serii "my, dzieci z dworca Zoo". Film nie wniósł do mojego życia niczego nowego. Ciekawie nakręcony z zajebistym motywem skaczącej lodówki. Ale to już było. Jak dla mnie to film edukacyjny dla 6-klasistów/gimnazjalistów, którzy jeszcze nie znają tych realiów...
Uważam, że film jest świetny, ale trzeba go obejrzeć z głową, skupić się, wychwycić te delikatne scenki, niedopowiedzenia, te najlepsze smaczki z filmu wyłapiemy tylko kiedy będziemy oglądać go całym sobą...