Jestem ciekaw Waszych opinii , jestem swieżo po obejrzeniu Requiem i , musze powiedzieć, nie zrobił na mnie takiego wrażenia jakiego się spodziewałem (może dlatego ,że wszycy mi mówili jaki to świetny film i miałem trochę wygórowane oczekwiania ;p) , jednak poodobał mi się. Chciałbym porównac go do Trainspottingu , ktory , moim zdaniem , bardziej mi się podobał i znacznie bardziej mnie wciągnął ;) I chciałbym zobaczyc jakie Wy macie opinie na ten temat :)
Dla mnie to są zupełnie inne filmy i nijak chyba nie mozna ich obiektywnie porównać mi Requiem dla snu strasznie smierdzi dydaktyzmem jakie to narkotyki złe są i basta (wiem straszliwie upraszczam) bardzo podobają mi się w tym filmie zdjęcia na długo zapadły mi w pamięć.
Co do trainspotting zrobiony lżej i jakoś tak bardziej życiowo, choć ten z drugiej stroiny troszkę za miły ten film. Kto czytał książkę zapewne stwierdzi że film przy niej to małe piwko :).
Ciezko porownac oba filmy, zalezy kto jak je odbiera, z jakim sie bardziej 'sympatyzuje' itp
http://www.filmweb.pl/topic/401778/czytam+tak+sobie+wasze+komenty+i+jestem+przer a%C5%BCony.html
Cóż, dwa zupełnie różne filmy, wspólną maja tylko tematykę, a i to nie do końca.
Requiem dużo mocniejsze, bardziej brutalne. Trainspotting podchodzi do poważnej sprawy z humorem, po obejrzeniu można nawet odnieść wrażenie, ze "można ćpać i całkiem nieźle żyć".
Bardziej poruszyło mnie Requiem ze względu na prostotę i brutalność w przekazie. Bardzo dynamiczne, trochę surrealistyczne.
Oba filmy są dobre, chyba warto zobaczyć jeden i drugi :)
,,...po obejrzeniu można nawet odnieść wrażenie, ze "można ćpać i całkiem nieźle żyć"....''
Nie rozumiem jak można odnieść takie wrażenie po obejrzeniu ''Trainspottingu''. Cenie ten film głownie za to, że w sposób nienachalny, nieprzesadzony, do tego humorystyczny, pokazuje do jakich tragedii może doprowadzić nałóg- śmierć niemowlęcia zaniedbanego przez zaćpaną matkę, historia Tommy-ego, męczarnie Marka na odwyku, niemożność odcięcia się od destruktywnego środowiska (mimo najszczerszych chęci)- wątek z Londynem, itd;
A wszystko realistyczne, nienaciągane(czego nie można powiedzieć o ''Requiem'') i pozbawione denerwującego moralizatorstwa.
"Requiem" jest wg. mnie bardzo efekciarski, twórcy wiedzieli co zrobić, aby poruszyć serduszka wrażliwych widzów na całym świecie, muzyka sprawiająca, że wpadamy coraz bardziej w ten dołujący klimat, piękny niczym młody bóg Jared i choć pozbawiony talentu w tak niewiele znaczącej sferze gry aktorskiej, to nadal widzimy jak miota się w swoim życiu, ach, jak się miota, jak każda przytuliłaby go do serca i pomogła odnaleźć właściwą drogę. I jak ta Jennifer czyli Marion pięknie wygląda, kiedy puszcza samoloty z papieru z dachu i później z doubledildo tak dramatycznie i generalnie to film piękny, dużo potwornych dramatów ludzkich, jak to w życiu, zakażenie wdało się w rękę, trzeba kupić narkotyki a kasy nie ma to się idzie na ulicę i murzyna zmuszą do smashing potatoes a starzy ludzie wariują. Nie odnosicie wrażenia, że to takie..miałkie?
Co do "Trainspottingu" to wg. mnie jeden z lepszych filmów, po pierwsze prawdziwie angielska produkcja, w przeciwieństwie do "Requiem" nie nastawiona na "DZIECI, NIE BIERZCIE NARKOTYKÓW, NO PACZCIE CO SIE MOZE Z WAMI STAĆ" tylko raczej na pokazywanie "za" i "przeciw", your choise, fajnie jest zapadać się miękko w dywan, poza tym sam Jonny Lee Miller jest dla mnie jak heroina+świetna rola Ewana McGregora, muzyka Iggy'ego i klimat, klimat i jeszcze raz Szkocja, you sad cut.
Reasumując, jako fanka kina nie-efekciarskiego i nie-na-wielki-ekran i nie kasowa-produkcja wybieram całym sercem "Trainspotting"
Trainspotting to wzór filmu o tematyce narkotyków a Requiem dla snu to jakaś parodia
"Requiem" ma przewagę na polu muzyki, która jest świetna, ale w pozostałych elementach (aktorstwo!) jak najbardziej góruje "Trainspotting"!