Teza: Film traci przy kolejnych seansach.
Argumenty za:
- przez czas trwania filmu przewija się bardzo jednostajny motyw muzyczny
- nadmierna moralizacja nie pozostawiająca miejsca na swobodę pomyślunku u odbiorcy. Czułem się jakbym znajdował się na jakiejś taśmie produkcyjnej, a autorzy filmu wklepywali odpowiednie algorytmy (zero-jeden)
- montaż zdjęć, bardzo charakterystyczny, ale oparty na jednej sztuczce, czyli bardzo szybkim i łamanym łączeniu poszczególnych klatek.
- Bohaterowie tak tragiczni, że aż karykaturalni. Postacie są płaskie, jednowymiarowe.
- Skrypt scenariusza przewidywalny był już przy pierwszym obcowaniu z niniejszym obrazem. Wtedy jednak nie raził, teraz i owszem.
Argumenty przeciw:
- wątek Sary, starszej kobiety, która życie ma już za sobą jest genialny i byłbym szczerze zadowolony, gdyby film był tylko o niej. Śmiem twierdzić, że wyszłaby wówczas z niego totalna miazga w stylu "Pora umierać" z Danutą Szaflarską.
- "tyłek w tyłek" i Jennifer Connelly
Wnioski: po pierwszym obejrzeniu 'requiem for a dream' wystawiłem notę 10/10, a sam film powędrował do zakładki "ulubione". Po drugim seansie nota spada do 8/10. Trzeciego razu nie będzie. To obraz na jeden raz.
Pozdrawiam tegorocznych maturzystów, szczególnie tych zdających 'angielski rozszerzony'! :)