Niespecjalny film grozy, w którym właściwie o nic nie chodzi a w dodatku związek z grą ma taki, że można go potraktować jako prequel, chociaż ja o tajnej bazie pod miastem w grze to w ogole nie slyszalem... Generalnie kolesie rozwalaja zombi a przy okazji wychodzi na jaw kilka szokujacych powiazan pewnych osob. Milla jest na sile ubierana w jakies skape ciuchy, co jest juz w ogole bez sensu.
Film to nie gra!
Nie widzialem gry ale wybralem sie na film, i nie wiem na czym polega gra, ale mysle ze film to nie gra i oczywiste jest ze sie rozni, bezcelowym by bylo przenoszenie gry na ekran...
ale gra na podstawie filmu to nie tylko tytul
W tym filmie są wzięte z gry tytuł i nazwy. Jest to gra, która ma jakieś szczątki fabuły i toczy się w Racoon City a nie w laboratorium pod nim. Skoro już robili film na podstawie gry, to nie rozumiem, po co akcję przenosili pod ziemię? Z drugiej strony nie chodzi przecież o dokładne przetwarzanie fabuły gry, bo taki film byłby niezwykle nudny.
dalsza korespondencja nt. "Resident evil"
Mysle ze dlatego przeniesiono pod ziemie gdyz zakonczenie filmu wskazuje na czesc druga, ktora bedzie sie dziala zgodnie z akcja gry w miescie :) Pozdrawiam
Zdaje mi się, że nikt z was nie grał w pierwszą część gry. Tam akcja rozgrywałą się w Posaidłości leżącej w pobliżu Racoon City i w laboratorium badawczym mieszczącym się pod nią. Pustoszone przez zombie Racoon City pojawiło się dopiero w Resident Evil 2.
Inną sprawą jest to, że w filmie nie tak znowu wiele jest z RE1. Mogę to jednak zrozumieć. W końcu, gdyby po ekranie latali Jill, Chris i Wesker, robiąc to co robili w grze, to kazdy wiedziałby co się wydarzy i jak się wszystko skończy... To nie byłoby zbyt porywające. Stąd zmiany. Pierwotny scenariusz napisany przez Romero, był znacznie bliższy grze, ale właśnie wg. mnie to było jego słabą stroną. Nie oferował niczego nowego osobom, które grę ukończyły.
A tak, film nie jest jakiś genialny, ale miło się go ogląda.