Patrząc po dorobku reżyserskim (brak tego gatunku kina) nie spodziewam się zachwycającego dzieła (również patrząc na to, co powstało, choć nie powinno mieć to znaczenia).
Z drugiej strony, jak reżyser jest fanem serii, może wyjść dobrze.
Niestety już sceptycznie podchodzę do jakichkolwiek prób przeniesienia RE na duży ekran (wykluczając animacje - duża większość trzyma poziom).
Złośliwie powiem, że poprzeczka zawieszona jest bardzo, bardzo nisko...
...bo odkładając moje zamiłowanie do Rezydenta, filmy męża Jovovich są strasznie płytkie, siermiężnie prowadzone, a jedyny powód który mógłby uzasadniać ich istnienie to "ej, patrzcie jakie fajne efekty specjalne umiemy nakręcić za psie pieniądze! gg ez, deutsch power, enter."
A o "Witajcie w Raccoon City" to wspomnę tylko tyle, że projekt prędzej miał potencję niż potencjał. Ekipa filmowa może i miała masę pomysłów, ale wywrócili się już na preprodukcji i podbiciu pieczątki nad pomysłem, żeby film był bardzo wierną adaptacją RE1 2002 i RE2 2019 (co, w moim odczuciu, było kretyńskim pomysłem, bo oba te gry są w swojej prezentacji bardzo kinowe i osobiście nie widzę powodu, aby obdzierać te interaktywne laurki do amerykańskiego horroru ze swojej interaktywności - i mechanicznej głębi, która pozwala im bronić się jako gry wideo).
Pomysł Creggera, żeby nakręcić film, który ma swoje miejsce w gierkowym uniwersum, ale pokazuje znane wydarzenia (pandemia w Raccoon) z innej strony (chłopka-jełopka spoza miasta) strasznie mi przypomina Resident Evil Outbreak i wszystkie te małe opowieści kręcące się wokół ocalałych i ich próbie ucieczki.
A patrząc na te jego komentarze, że chce nakręcić coś na wzór Martwego Zła 2: jeśli kurier Abrams nie przyklei sobie do odciętej ręki jakiejś wielgachnej wiertarki i nie wsadzi jej głęboko w d... oskórowanego goryla z "Keeper's Diary", to nie oglądam