Będąc dziś w kinie na tym filmie, przy prawie pustej sali ( oprócz mnie był tylko jeden współtowarzysz) mogę stwierdzić, że taki właśnie klimat służy temu filmowi. Zero popcornu, niepotrzebnych komentarzy wokół i od razu historia na ekranie zaczęła do mnie przemawiać.
Ale do rzeczy. Niby to oklepana miłosna opowieść, ona chora na raka on swego rodzaju freak... ale jak to pokazano...(!) "Ładnie" zarówno wizualnie( dobre zdjęcia,klimat filmu jest przez to rewelacyjny ) ale także "ładnie" pod względem fabuły, która nie jest ani zbyt skomplikowana ani też zbyt prosta pod względem merytorycznym. Nie powiem,że wyszłam z kina z mokrymi oczami,bo bym skłamała, ale były momenty gdzie oczy mi się zeszkliły :).
Jednym zdaniem: Nie jest to film komercyjny, nie każdemu się spodoba, sama osobiście dodałabym odrobinę więcej dynamiki i zmieniłabym zakończenie, które mnie nieco podirytowało SPOILER(jak można zakończyć film podczas wygłaszania mowy pogrzebowej , której bohater nie miał czasu nawet rozpocząć ???) ale tak chciał reżyser, więc tak musiało być. Na koniec dodam,że w "Restless" nie można odmówić uroku aktorskiego głównym bohaterom:)
Ostatnia scena jest przecież absolutnie przepiękna. Uśmiech tego chłopaka, jego spojrzenie mówią więcej niż najpiękniejsza nawet mowa pogrzebowa.
Tak, jest przepiękna, lecz nieodpowiednio zakończona-oczywiście wg mnie.Mi zabrakło na koniec odrobiny racjonalizmu.Ciężko jest mi teraz powiedzieć jaką formę miałby on przyjąć,(Enoch mógłby chociażby PRÓBOWAĆ przemawiać) .Poza tym mam nieodparte wrażenie, że w całym filmie na koniec zabrakło dosłownie jednego ujęcia :)