4,9 3,8 tys. ocen
4,9 10 1 3754
Revolt
powrót do forum filmu Revolt

Nie ma żadnego powodu, aby szerzej rozwodzić się nad nieudolnie skleconym zlepkiem wielu fabuł znanych z wcześniejszych produkcji. Mamy do czynienia z filmem klasy "C" i w swojej kategorii jest nawet nienajgorszy, jednak aby przetrwać projekcję trzeba z góry założyć, że rozrywka będzie porównywalna z dyskoteką wieńczącą żniwa w niewielkiej, post pegeerowskiej wiosce. Można jedynie podziwiać zaangażowanie dwójki mainstreamowych aktorów, z całym poświęceniem robiących dobrą minę do złej gry, w tym przypadku niestety swojej. Scenariusz zawiera niewybaczalną lukę logiczną (pierwsza scena), która do końca nie została wyjaśniona. Na tle innych niskobudżetowych produkcji z mało inteligentnymi scenariuszami zasługuje na niewiele więcej niż "2", w swojej klasie - czyli "C" - można go ocenić na "4", a i tak nie wiadomo, czy tak wysoka ocena nie jest zasługą obecności Berenice Marlohe. A w zasadzie wiadomo, jest!

ocenił(a) film na 3
Julian_Mach

Berenice Marlohe chyba miała sama z tego polewę, bo uśmiech w momencie światowej zagłady, nie schodził praktycznie z jej twarzy :)

Julian_Mach

Proszę nie kłamać. Pierwsza scena została wyjaśniona w 64+ minucie filmu.

ocenił(a) film na 4
goodbarbarian

+goodbarbarian
Nie kłamię, lecz staram się opisywać rzeczywistość. Jeżeli w jakiejkolwiek minucie filmu jest skryte wyjaśnienie, skąd nasz bohater wziął się przebrany w cywilne ciuchy w zamkniętej celi, to znaczy, że oglądałem okrojoną wersję. Czekam na informację.

ocenił(a) film na 1
Julian_Mach

Ja pier..., co za pseudointeligentny slowotok bez zadnej merytorycznej wartosci

ocenił(a) film na 4
AstonMarkiz

+AstonMarkiz
Skoro oceniłem film na "4" (a w zasadzie na "2"), to chyba nie myślisz, że będę szeroko się nad nim rozwodził? Uprzedziłem o tym zresztą w pierwszym zdaniu swego postu. Jeśli uznałeś film za dobry, to spróbuj uzasadnić to na forum.
P.S.
Czy to wrodzona i głęboka inteligencja nakazuje Ci zaczynać polemikę od zgrabnego w innych sytuacjach zwrotu "Ja pier..." i lekceważyć polskie znaki diakrytyczne?

ocenił(a) film na 1
Julian_Mach

Czyli twoje 'nie bede sie rowzodzic' oznacza ze i tak cos napiszesz? Nie slyszales ze krytyka powinna byc konstruktywna i nie dotyczy tylko i wylacznie wybitnych produkcji? Jest takie powiedzenie: jesli cos mowisz to mow konkretnie, albo wcale - dotyczy twoich 'wywodow'

ocenił(a) film na 4
AstonMarkiz

A ja łudziłem się, że logika i zdolność rozumienia przeczeń nie jest wiedzą tajemną, jednak na próżno! Skoro napisałem, że nie będę się rozwodzić, to oznacza, że NIE będę tego robić. Ty uznałeś, że moje zaprzeczenie oznacza, że i tak coś napiszę.
Po drugie, bredzisz coś o konstruktywnej krytyce, a sam co robisz? Uważasz, że publikujesz konstruktywne posty? Nawet nie wiem, jak oceniłeś "Revolt", ale podejrzewam, że Ci się podobał. Mnie nie.
Po trzecie... no dobra, wygrałeś! "Coś" napiszę. Konkretnie!
Z inwazją obcych świat boryka się niemal od zakończenia II Wojny Światowej. Z do tej pory niewyjaśnionych przyczyn kosmici zawsze byli źli, nienawidzili ludzi i chcieli nas zniszczyć. Początkowo przylatywały tu latające talerze z bliżej nieokreślonymi zielonymi ludzikami. Podwaliny pod ten rodzaj archetypu położył, niestety, nasz rodak George Adamski, okrzyknięty pionierem ufologii. Mieliśmy zatem inwazje z Marsa, Wenus, a w miarę rozwoju astronomii kołyska UFO oddalała się w bliżej nieokreślone otchłanie Kosmosu. Na pociechę (?) udało się doprecyzować wygląd UFOli - najpierw były to zielone ludziki, potem nieco straciły pierwotne ubarwienie, a w zamian przydano im wiele innych cech charakterystycznych. Ziemię chciały podbijać ufoludki, ektoplazma, krwiożercze pomidory, zabójcze klauny, a nawet kobieta o 50 stopach wzrostu. Jednak technika idzie do przodu i pewnego dnia dowiadujemy się, że kosmici są zabezpieczeni egzoszkieletami, są niewidzialni, dysponują promieniami śmierci, anihilatorami, bojowymi dronami bezzałogowymi i postępują z nami tak, jak my z mrówkami faraona.
Oczywiście wszystkie opisane wyżej przemyślenia zostały wykorzystane i literalnie opisane w niezliczonych filmach SF, najczęściej bardzo niskiej jakości, zaliczanej do klasy B, a raczej C.
Niektóre z nich uzyskały poziom kultowy, ale wynika to wyłącznie z racji prezentowanego wręcz żenująco niskiego poziomu. O wartościach artystycznych i intelektualnych nawet nie ma co wspominać, oczywiście poza takimi przedwojennymi dziełami, jak "Metropolis", "Flash Gordon" czy "Niewidzialny człowiek".
Prawdziwe odrodzenie kina SF przyszło dopiero w 1968 roku za sprawą "2001: Odysei kosmicznej", filmu pod każdym względem przekraczającego ramy gatunku. Intelektualnie ważna była też pierwsza część "Planety małp". Potem się zaczęło! Twórcy coraz częściej i coraz śmielej zaczęli sięgać do zdyskredytowanego wcześniej kina fantastyczno - naukowego widząc w nim szansę nie tylko na znakomite widowisko, ale i wykorzystując kostium SF do przekazu ważnych treści, stanowiących nierzadko ostrzeżenie przed nami samymi.
Nie ma się zatem dziwić, że fantastyczny sztafaż został chętnie zawłaszczony przez zwykłych, lepszych i gorszych rzemieślników, bez skrupułów wykorzystujących osiągnięcia i pomysły swych utalentowanych kolegów do czysto komercyjnych celów.
Takim rzemieślnikiem jest debiutujący w roli reżysera (i, niestety, również scenarzysty) Joe Miale. Współtwórca scenariusza, Rowan Athale, miał wprawdzie debiut już za sobą, jednak nie zmienia to faktu, że "Revolt" jest filmem schematycznym, jednowątkowym, przewidywalnym i zwyczajnie nudnym. Czy można się temu dziwić, gdy całość da się opisać mniej więcej tak:
- inwazja Obcych i początek dystopijnego świata
- żołnierz sił specjalnych w czasie walk doznaje amnezji
- syndrom Naznaczonego/Wybranego
- młoda, piękna i samotna lekarka
- świat ogarnięty wojną i chaosem
- niezniszczalni Obcy
- resztki ludzkości walczą z inwazją
- heroizm i charyzma Naznaczonego oraz Cudowny Wynalazek doprowadzają do zwycięstwa.
W imieniu scenarzystów trzeba się zawstydzić, że mieli odwagę zlepek tylu wątków z tylu filmów podpisać własnymi nazwiskami. Nawiasem mówiąc w powyższym schemacie wystarczy zmienić kilka mało istotnych szczegółów i możemy śmiało realizować całkiem "nowy" film.
Akcja naszego dziełka toczy się w Afryce, a jedynym rozsądnym uzasadnieniem tej decyzji wydaje się być mnogość zdewastowanych obiektów przemysłowych stanowiących całkowicie naturalne dekoracje.
Scenariusz, a co za tym idzie i fabuła, jawi się nam jak linia prosta. Z ekranu zionie nudą, co widać i po minach głównych bohaterów, usiłujących zachować powagę w szczególnie patetycznie podniosłych momentach. Nawiasem mówiąc obsadzenie w roli głównej Lee Pace'a wydaje się nieco chybione, gdyż od czasu "Hobbita" trochę przybrał na wadze. Berenice Marlohe stanowi tu tylko kwiatek do kożucha, choć z ręką na sercu należy przyznać, że dzięki jej obecności widz jest mniej skłonny dostrzec miałkość i brak logiki scenariusza. Mam tu na myśli początek, gdzie pierwsza scena walk z obcymi w żaden sposób nie jest połączona z drugą, kiedy to nasz bohater budzi się zamknięty w celi z Berenice w sąsiedniej celi.
Taki jest ten film, przewidywalny, wtórny, momentami nudnawy. Przypuszczalnie gdyby nie para głównych bohaterów, to nikt nie zwróciłby na niego uwagi. Chociaż nie, jedna scena była dla mnie wręcz porażająca - szarża robotów! Czegoś tak kuriozalnego już dawno nie widziałem, no może od czasów ataku husarii w "Ogniem i mieczem". Kto widział, ten doceni analogie!
I żeby pozostać bezlitosnym dla twórców, pragnę przypomnieć, że w filmie "Ziemia przeciw latającym talerzom" (1956) dla zniszczenia UFOli zastosowano bardzo podobne urządzenie. Przypadek?
Na korzyść filmu przemawia tylko jeden element, mianowicie ścieżka dźwiękowa. Jest naprawdę udana i tworzy specyficzny rodzaj nastroju, którego nie udało się osiągnąć opowiadanej historii. Powstaje jednak pytanie, czy filmy SF oglądamy dla muzyki? Ja w każdym razie nie, dlatego wystawiona ocena "4" wydaje mi się pod każdym względem sprawiedliwa.
Nie wiem, czy i na ile zadowoli Cię moja wypowiedź. Proszę jednak o jedno - jeśli zdecydujesz się odpowiedzieć, to przestudiuj jakąś ściągę dotyczącą poprawnej polszczyzny. Mam na myśli składnię, interpunkcję i kilka nudnych regułek dotyczących dysleksji. "Rowzodzic"? Fe, nieładnie!
Aha, jeszcze jedno, postaraj się pamiętać o polskich znakach diakrytycznych, bo kiedy czytam takie wyrazy, jak "bede", "slyszales", "wylacznie", to oczami wyobraźni widzę spoconego, sepleniącego i śliniącego się trolla. Wolałbym, mimo wszystko, wymieniać opinie z kimś innym. Naprawdę!

ocenił(a) film na 1
Julian_Mach

Tak sie rozpisales, ze az chyba obejrze ten film. Nie mam polskiej klawiatury. Odezwe sie po seansie

ocenił(a) film na 4
AstonMarkiz

Rozpisałem się, bo choć nie chciałem tego robić (nie przy TYM filmie!), to mnie sprowokowałeś. A teraz umawiamy się tak - oglądasz film, oceniasz go i jeśli będziesz miał refleksje podobne do moich, to zwracasz mi mój nadszarpnięty honor! Jeśli Cię zauroczy, to wyczerpująco uzasadniasz swoją opinię. Oczywiście " pseudointeligentny slowotok bez zadnej merytorycznej wartosci" (że zacytuję klasyka) jest wykluczony:)
W każdym razie nasze ostatnie posty uznaję za gentlemen's agreement.

ocenił(a) film na 1
Julian_Mach

Wylaczylem po 20 min- tak kiepskich dialogow i gry aktorskiej dawno nie widzialem.

ocenił(a) film na 4
AstonMarkiz

+AstonMarkiz
Sam widziałeś i Twoja wypowiedź jest bardziej skrótowa niż moja pierwsza! A teraz doceń, że aby dać Ci rozszerzoną odpowiedź, obejrzałem ten film drugi raz i to w całości. Jak widzisz jestem bardziej łaskawy w jego ocenie, niż Ty. Pozostała tylko delikatna kwestia nadszarpniętego honoru...

Julian_Mach

Pomijając słabą grę aktorską, babę która cieszyła japę nieadekwatnie do sytuacji i starego, tłustawego, obwisłego "komandosa", na którego nie mogłam patrzeć bez obrzydzenia, to rozwaliła mnie sytuacja z fotografem. Facet śmiertelnie (jak sam twierdził) ranny w brzuch, a ci go podnoszą i prowadzą do kryjówki. Jakim cudem osoba śmiertelnie ranna i to w dodatku w brzuch, bez żadnych leków, jest w ogóle w stanie chodzić?? W dodatku z tą raną już od dłuższego czasu tam leżał i krwawił. Normalnie człowiek pewnie miałby gorączkę i majaczył. Następnie błaga, żeby go dobili, ale oni nie chcą tego zrobić, a gdy w końcu się zgadzają, to zamiast humanitarnie strzelić mu w łeb, baba dusi go przez 5 minut, a ten się wije i wyrywa. Najpierw myślałam, że może chociaż skręci mu kark, skoro już zależało im na zachowaniu ciszy...
 I podobnych głupizn było tam więcej, ale już ich nawet nie zapamiętałam

ocenił(a) film na 4
i_Xa

W takim razie musisz się poświęcić i obejrzeć (tak, jak ja) film drugi raz. Dopiero wtedy dostrzeżesz bezmiar miazmatów, a poza tym cierpienie podobno uszlachetnia, choć nie jestem tego aż tak bardzo pewny:)