szczerze (tylko prosze nie mowic ze lubie seagla i van damma bo akurt ich nie lubie) niezbyt zrozumiałem ten film - wydaje mi się on ni spójny - i w końcu nie wiem kogo on sobie wyobrażał, najpierw myślełem, że tych lichwiarzy co z nimi w pace siedzilei, następnie, raya liotte, potem znowu ich, albo nikogo już sam nie wiem - oglądało się go dość cieżko, a zakończenie nie przyniosło mi odpowiedzi - chociaż teorytecznie lubie takie filmy, o jednak dla niego jestem na nie - naciągane 5/10!
Z całym szacunkiem: myślę, że jeśli jakiś film wydaje nam się niespójny, to nie dlatego, że on taki w rzeczywistości jest, ale dlatego, że nie zdołaliśmy poskładać fabuły w jednolity, sensowny twór. Jak to już gdzieś pisałem w tym podforum, autorzy wiedzą, o co chodzi w ich filmach i dla nich to jest spójne. Pytanie, czy potem widz będzie w stanie to odtworzyć.
A moje zdanie jest takie, że Jake Green nikogo sobie nie wyobraża, a wszelkie postaci pojawiające się wokół niego są prawdziwe - oczywiście prawdziwe w filmie.
Pozdrawiam.