SPOILERY!!!!!!
No niestety film ten mnie zaskoczył, niestety w negatywnym tego słowa znaczeniu. Nie dość, że był jakiś taki w sumie troche nudnawy, niespójny to jeszcze w wielu miejscach infantylny. Nie wiem kto wpadł na pomysł by źli przebierali się za misie. Chyba nigdy się to jeszcze nie zdarzyło, ale mam nadzieję, że już się nie zdrarzy. No dobrze, że chociaż August DeWinter (notabene ciekawe i skomplikowane nazwisko). był przebrany za czarnego misia, a nie za różowego. A mechaniczne pszczoły? To już w ogóle jakaś totalna porażka. Szkoda tylko, że Ralph Fines nie przedrzeźniał angielksiego akcentu, były by zabawniej, chociaż wtedy film byłby jeszcze mniej lubiany. No bo John Steed w sumie został zrobiony, na skarykaturowanego angielskiego dżentelmena. Już w ogóle nie wspomnę, o niewidzialnym generale, czy szefach ministerswa. Film w sumie ratuje obsada główna - Sean Connery, Ralph Fines i Uma Thurman, a także muzyka Joela McNeely'ego. A ponadto odniosłem wrażenie, że Uma była zbyt Batmanowata.