Ja rozumiem, że miała wyjść z tego jakaś czarna komedia, ale mimo wszystko było tutaj zbyt wiele absurdów, takich wręcz nierealnych, które zamiast śmieszyć raczej żenowały. No ale mimo wszystko postać Drazic'a wzbudziła moją sympatię, ćpuny to jakoś zawsze film uratują ;pp
Studenci urządzają imprezę sylwestrową w opuszczonym belgijskim dworze. Alkohol leje się strumieniami, ale zabawa wkrótce przeobraża się w krwawy koszmar.
Ani śmieszny ani straszny, strasznie rozwleczony i bez klimatu. Żenujące aktorstwo i strasznie irytujące postaci. Zanim się coś zaczyna dziać mija godzina. Syf