Prościutki jak budowa cepa i naiwniutki western. Do tego kolejna wariacja na temat "Rio Bravo". No ale jako podsumowanie twórczości Hawksa i jego współpracy z Waynem pasuje jak ulał. Konwencjonalność bowiem nie boli aż tak gdy podejdzie się do filmu z dystansem i potraktuje ten western jako hołd złożony gatunkowi. Plus niezły początek i zabawny dziadzio z dubeltówką. Słabe 6, ale z zastrzeżeniem że to film tylko dla sympatyków gatunku.