Jak pamiętacie legendę Robina Hooda? Jakoś zupełnie nie podchodził mi ani trailer ani zdjęcia, zajrzałam więc na Wiki upewnić się że skleroza nie dopada. Znalazłam m.in "średniowieczny bohater grabiący bogatych i rozdający dobra ubogim. Robin Hood był banitą, który wraz z kompanami zamieszkiwał w lesie Sherwood i uprzykrzał życie szeryfowi z Nottingham, Robertowi de Rainault."
Na fotosach jest jakiś dziad (znaczy, tfu tfu, wielki aktor wybitny itd) galopujący na koniu przez jakąś równinę na czele jakiegoś wojska.
Plus czyjaś mama z twarzą Blanchett, która po analizie informacji okazuje się być Lady Marion. Nie zgadłabym.
Plus identyczna, epicko-cierpiąca mina Russella na każdej fotce. Sugerująca epicko-dramatycznie-wzniośle-patetyczny klimat. I duuużo wielkich krwawych bitew. I muzykę dziesięciu orkiestr symfonicznych jednocześnie.
Niestety, "Aleksander" był słaby. "Król Artur" był słaby^2. Generalnie wielkie hollywoodzkie produkcje trzymają ostatnimi czasy równy niski poziom. Ta nie wygląda jakby miała od niego odbiegać. Zestawienie tych wszystkich informacji z trailerowym tekstem "the story behind the legend" (mmm, cool... kolejna "prawdziwa historia") sugeruje raczej "nie zbliżać się do kina" niż dobry film.
Chyba jedziesz na stereotypach,bo:
kto powiedział że Robin Hood musi wyglądać tak,jak w owym opisie na wiki / która,swoją drogą zbyt dobrym źródłem wiedzy nie jest ale na początek,ujdzie ;) / - czyż nie za dużo młodziaków grało już tę postać?,czy ie zasługuje ona na inne,dojrzalsze i bardziej realistyczne / brutalne spojrzenie?
Narzekasz na bitwy,wojska,itp.ale tego należy właśnie oczekiwać po Średniowiecznym widowisku - poza tym ta wersja przygód banity z Sherwood opowiada raczej historię człowieka który stał się Robin Hodem a ową przemianę zaobserwujemy dopiero pod koniec filmu,tak więc jest to swoisty prolog do legendy Robina z Sherwood - moim zdaniem jest to ciekawa interpretacja a że główny bohater jest już doświadczonym człowiekiem /żołnierzem w armii króla / który niejedno widział to moim zdaniem,bardzo dobrze - w końcu nie będzie to opowieść o jakimś wesołym chłystku i jego ' wesołej kompanii " ;)
Narzekasz na muzykę i rozmach - cóż,jest to kino made in Hollywood i tego należało się spodziewać - głową muru nie przebijemy - ja tam liczę na solidne kino w średniowiecznym klimacie ze świetnymi scenami batalistycznymi,dobrymi zdjęciami,scenografią i dbałością o historyczne detale / co gwarantuje osoba reżysera i jego poprzednie filmy w tym stylu / i mam nadzieję,że się nie zawiodę.
" Alexander " jest słaby ale już " Król Artur " może się podobać - może i przegadany ale zdjęcia i sceny batalistyczne są na najwyższym poziomie.
Hasło " prawdziwa historia " nie sugeruje że jest to prawdziwa historia Robin Hooda / o ile pamiętam,nie było jednej,historycznej osoby używającej tego imienia,pseudonimu,na przestrzeni stu lat żyły dwie osoby określane jako ' Robinhoode ' i pewno wielu naśladowników czerpiących z popularności legendy przezwiska / a jedynie zobaczymy jak mogłaby wyglądać legenda Robina w kapturze gdyby ubrać ją w historyczne realia - mi się ten pomysł podoba i za tydzień na pewno zasiądę na sali kinowej.
Możesz określić to jako "stereotypy", można tez powiedzieć "skojarzenia";) Moje dotyczące Hooda są po prostu inne niż to co widzę w zapowiedziach. (i nie, nie kończą się na lisim pyszczku) A doświadczenia z momentami gdy scenarzysta pracujący w mieście na H bierze się za przerabianie postaci historycznej/legendarnej sprawiają, że nastawiam się z taaakim entuzjazmem; p
Z tym prologiem - ok, ale dywagując dalej w tym kierunku, ile w takim razie miał lat gdy postanowił zamieszkać w lesie? 60? Jeśli to jest film typu "co było wcześniej", chyba tym bardziej powinien być młody. Ale nwm, to akurat nie musi zaważyć na całości filmu.
Gorzej wygląda sprawa z epickością - boję się że po prostu znowu "przedobrzą" i zrobi się niestrawnie. Ale to już kwestia gustu, są tacy co lubią kino miliarda statystów za miliardy dolarów, ze to z artyzmem za dychę - tylko czemu w takim razie na warsztat wzięto akurat tak luzacką postać jak Hood? Jedyna odpowiedź jaka mi się nasuwa, to że zapas Aleksandrów i Beowulfów po prostu się wyczerpał, a jak co roku COŚ trzeba było nakręcić. Ale szczerze mówiąc to nie wróży filmowi dobrze.
Hasła "prawdziwa historia" użyłam w zupełnie innym znaczeniu - nie miałam na myśli historycznych powiązań. Jest ostatnio nadużywane by zasugerować że film będzie odważny, bezkompromisowy i pokaże coś czego jeszcze nie znamy - a wychodzi jak zwykle. Wiesz, "Czerwony kapturek: prawdziwa historia" itp.
Cóż, wygląda na to że tobie kino widowiskowo-historyczne po prostu odpowiada samo w sobie. Dla mnie dobre sceny batalistyczne i zdjęcia to jednak za mało by stworzyć pasjonujący film. Jestem na nie, bo wszystko wskazuje na to, że nic ponad to nie dostanę. Ale cóż, wiadomo jaki sens ma dyskusja o gustach;) pzdr.
" Z tym prologiem - ok, ale dywagując dalej w tym kierunku, ile w takim razie miał lat gdy postanowił zamieszkać w lesie? 60? Jeśli to jest film typu "co było wcześniej", chyba tym bardziej powinien być młody. "
Tyle że tutaj mamy przesunięcie w czasie - o ile klasyczna wersja legendy o Robinie toczy się gdzieś w latach 1190 - 1194 / III Wyprawa Krzyżowa,wypuszczenie Ryszarda I z niewoli i jego powrót do Anglii /,o tyle ta wersja zaczyna się ok.roku 1199 / śmierć Ryszarda podczas wojny Angielsko Francuskiej na terenie Francji /,tak więc ten Robin jest żołnierzem,łucznikiem w armii króla,jest człowiekiem doświadczonym,uczestnikiem III Krucjaty,już te fakty wskazują na to że nie możemy mieć do czynienia z młodziakiem ;)
Mamy tu też przesunięcie akcentów - oryginalnie Robin walczy ze złym szeryfem z Nottingham i czeka na powrót dobrego króla Ryszarda - w wersji Scotta szeryf pełni rolę marginalną a głównym " czarnym " charakterem jest nowy król,brat Ryszarda - Jan Bez Ziemi / zresztą,jeśli dojdzie do kontynuacji owego filmu to główny " zły ' pozostanie bez zmian,historia Robina obejmie lata panowania Jana a koronacją jego dokonań ma być podpisanie przez króla Wielkiej Karty Swobód.
Zauważmy jeszcze fakt że nowa wersja przygód banity z Sherwood nie jest pomysłem wytwórni filmowych ani nawet samego Scotta,a producenta takich filmów,jak " Piękny Umysł " i " Człowiek Ringu " - to on zaraził swoją wizją i entuzjazmem Crowe'a a dopiero potem wybrali na reżysera właśnie Ridleya Scotta.
" tylko czemu w takim razie na warsztat wzięto akurat tak luzacką postać jak Hood? "
A skąd niby to przekonanie że Robin Hood ma być postacią " luzacką "? - chyba zbytnio pokutuje u nas wizja Robina z książki " Wesołe przygody Robin Hooda" Howarda Pyle i filmu z Errolem Flynnem - te wersje są rzeczywiście " luzackie " ... aż za bardzo,moim zdaniem ...
A czy Robin z najlepszej jak dotąd adaptacji tej legendy / Brytyjski serial " Robin z Sherwood " / był " luzacki "? - owszem,humor tam był,były też chwile beztroskiej zabawy Robinowej drużyny,ale były to nieliczne chwile a sam Robin był raczej postacią mroczną,tajemniczą,nieprzewidywalną,niż luzacką ;)
" Jestem na nie, bo wszystko wskazuje na to, że nic ponad to nie dostanę. "
A ja myślę że nie należy oceniać książki po okładce i w pełni świadome " nie " można wystawić dopiero po kinowym seansie - ocenianie filmu po zapowiedzi,zwiastunie,aktorach weń grających,itp.jest niepoważne - moim zdaniem,oczywiście.
Kto powiedział, że Robin Hood był dobrodusznym złodziejaszkiem oddającym życzliwie i z uśmiechem na gębie wszystkie swoje łupy biednym?
T3sia, zgadzam się ze wszystkim, co napisałaś.
Ta cała "batalistyka" swoją drogą naprawdę nijak nie kojarzy się z tematem przygód Robin Hooda - dlatego wydaje mi się jakby doklejona na siłę (no bo przecież trzeba dodać filmowi widowiskowości i epickości). Tylko po co było brać na warsztat Robin Hooda, jeśli zamierzało się nakręcić to co zwykle?
Ponieważ jest to inne spojrzenie na postać Robin Hooda i jego legendę - ten nowy Robin jest zupełnie inną postacią niż ten znany z książek i wcześniejszych filmów,sam Scott mówił że nie podobały mu się wcześniejsze adaptacje tej legendy i że jego wizja jest inna,pokazuje bardziej człowieka z krwi i kości a nie wesołego awanturnika - a ponieważ ten Robin jest żołnierzem w armii króla,to sceny batalistyczne są tu jak najbardziej na miejscu,wszak akcja filmu z tego co już wiadomo rozpoczynać się ma we Francji podczas działań wojennych a po śmierci króla nasz bohater może wykorzystać swoje wojenne doświadczenie podczas potyczek i bitew we własnym kraju - dla mnie jest to logiczne.