6,9 127 tys. ocen
6,9 10 1 126689
5,9 36 krytyków
Robin Hood
powrót do forum filmu Robin Hood

Po moim nicku można łatwo wywnioskować, że to pierwszy Robin, którego mogłem świadomie obejrzeć w kinie. Gdy po srebrnym ekranie szalał Kevin Costner, miałem 3 lata. Tym bardziej nie wiedziałem, czego się spodziewać, chociaż duet Scott-Crowe zapowiadał wielkie widowisko... i nie zawiodłem się.

Cały film jest bowiem dokładnie taki, jakiego można było się po wspomnianym duecie spodziewać.

Mamy więc wyrazistych bohaterów: dobrego, szlachetnego i honorowego do znudzenia Robina i złego do szpiku kości, przebrzydłego zdrajcę Godfreya. Pomiędzy "złymi" a "dobrymi" nie ma tu odcieni szarości: nawet król Jan, lekkoduch i okrutnik, który w pewnym momencie filmu zaskarbia sobie nawet sympatię widza, ostatecznie okazuje się postacią jednoznacznie złą.

Mamy również europejskie średniowiecze, które wygląda tak, jak powinno: jest odpowiednio brudne i śmierdzące, nawet kobiety nie spełniają dzisiejszych kanonów piękna (przy całym szacunku dla aktorskiego kunsztu Cate Blanchett). Tylko Londyn przedstawiony w filmie wydaje się jednak trochę zbyt... wiejski i zbyt mały.

Mamy też batalistykę: niektórzy na Filmwebie twierdzą, że zbyt skromne są sceny batalistyczne. I coś w tym jest: bitwy w Robinie mają znacznie mniejszą skalę niż te w "Braveheart", "Kingdom of Heaven" czy (tu już z grubej rury) "Władcy pierścieni". Nie zmienia to jednak faktu, że chociaż potyczkom brak jest rozmachu, są zrealizowane bardzo dobrze: od początkowej sekwencji oblężenia, po finałową bitwę na plaży (nieco chaotyczną), wszystko wygląda jak powinno. Żelazo się gnie, tarcze pękają, strzały świszczą, miecze się łamią, a trup ściele się gęsto. ;]

Jeżeli lubisz średniowiecze, podobał ci się "Braveheart" i "Królestwo Niebieskie", nowy Robin jest pozycją obowiązkową. Natomiast jeżeli powyższe filmy nie przypadły ci do gustu... wówczas nie oglądając Robina, nic nie tracisz.