Dziękuję sieci Multikino za to, że robicie takie pyszne nachos i wyśmienity sos serowy. Niebo w gębie. Niestety to już koniec plusów z seansu. Film psuje resztę. Kto nie oglądał niech lepiej nie czyta dalej, bo mogą być spojlery.
Zacznijmy od niedorzeczności. Kobieta nie naciągnie cięciwy na łuk! I nie udźwignie pełnej zbroi z kolczugą! Ona waży około 60 kilo! To, że taka chuda kobieta jak Marion tego dokonała było tak głupie, że nie dało się tego pominąć. No i ta kobieta jeszcze wymachiwała w tej zbroi mieczem. O właśnie. Czy ktoś widział kiedy żeby w XII wieku walczono mieczami? Nie Ridleyu Scott'cie. Miecz był bronią turniejową, miecz nie jest w stanie przeciąć kolczugi. Nawet katana tego nie potrafi, a można przeciąć nią dwa martwe knury na pół jednocześnie. Idąc dalej. Bardzo ładne fryzury mieli Mały John i Robin. To miło, że na dziesięcioletnią krucjatę wybrał się z nimi fryzjer i do tego z nożyczkami do cieniowania. Byliśmy też świadkami cudu. W średniowieczu stary Loxley dożył osiemdziesiątki. To fascynujące, zważywszy,że nikt wtedy nie dożywał pięćdziesiątki. Także miło by było żeby bohaterowie nie byli wszechwiedzący. Sprawa wygląda tak: Zabijają młodego Loxleya. No OK. Morderca widzi go pierwszy raz w życiu, Robert Loxley grzecznie mu się przedstawił przed śmiercią. Potem Robin się pod niego podszywa i tak zostaje. Tylko czemu Ci źli gdy widzą Robina, który przedstawia się jako Loxley domyślają się całej historii; że dezerter ukradł rycerzowi zbroję i się pod niego podszył, zamiast rozważyć najprostszy scenariusz. Że zamordowany przez nich rycerz przedstawił się fałszywym nazwiskiem. O i jeszcze jedno. Kto to widział żeby król walczył w pierwszej linii. Do bohaterskich Amerykanów. Ja wiem, że wy wręcz licytujecie się kto ma iść w pierwszej linii, ale królowie nigdy nie brali udziału w bitwach. Rozmyślali nad kolejnymi posunięciami obserwując walkę z jakiegoś wzniesienia. Gdyby było tak jak pokazuje film, to król umierałby 12 razy do roku. Jest jeszcze wiele niedorzeczności, większych i mniejszych, które wręcz rozbrajają spostrzegawczego widza. Ale dosyć już o tym. Bo w filmie te wszystkie kwasy wcale nie są najgorsze. Najgorsze jest to, że Robin ani troszkę nie umywa się do Gladiatora. W Gladiatorze uraczyły nas soczyste postacie z krwi i kości, których los nie był nam obojętny. W Robinie nikogo ani nie lubiłem, ani nie nienawidziłem. Wszyscy byli mi obojętni. Fabuła była płytka. No i oczywiście niedorzeczna. Rycerze walczący w morzu? Ciekawe co by było gdyby im woda napłynęła środka. Ano nie udźwignęliby nóg. Przepraszam, ale film był po prostu tragicznie słaby, a obrazu upadku dopełnia scena "rockowego" koncertu na mandolinach i krótka sekwencja contry. Reżyser mógł chociaż wpisać "muzyka średniowieczna" w Wikipedię. Może by się zorientował choć troszkę co i jak. I co to był za jakiś dziki pogański lud, który się pokazał trzy razy i nic z tego nie wynikało? Kompletnie zbędny element. Przecież zbiory mógł zniszczyć nieurodzaj, a Marion uratować pierwszy lepszy kmieć z wioski. Przyznaje się. Nie ogarniam tego filmu. Nie ogarniam w nim ogromu wad, których nie potrafię wszystkich zliczyć na hipcika. Nie nie nie. Robin Hood mnie zastrzelił. Pięć dych na niego straciłem. I jeszcze dziewczynę ze sobą wziąłem. Przy wyjściu z sali dystrybutor filmu powinien wszystkich po kolei przepraszać z uściśnięciem dłoni. Wiecie co było najlepsze w tym filmie? Teraz nie żartuję tylko mówię poważnie. Najlepsze były napisy końcowe. Naprawdę fajna animacja.
Oczywiście takie błędy są, i tu masz rację!
Nie doczekamy się superprodukcji bez irytujących błędów bo amerykanie zawsze coś spi....lą, bo są ignorantami i debilami!
Powinieneś się, albo przyzwyczaić, albo porzucić oglądanie takich filmów, bo szkoda twojej kasy. Tych błędów (przynajmniej tych "grubych") i tak wyliczyłeś mniej, niż mają tego typu produkcje, a to już działa na korzyść filmu.
Mimo wpadek film jest absolutnie fascynujący!
8/10
haha no i właśnie tacy ludzie są dobijający, czyli tacy którzy oceniają
film na słaby z tego powodu, że są rzeczy tupu "kobieta nie naciągnie
cięciwy na łuk" "i nie udźwignie pełnej zbroi z kolczugą" Stary po co
patrzysz na tego typu głupoty!? Jakbym miał po tym kontem filmy oceniać to
najlepiej nie oglądać nic :) A film super!
całkowicie się zgadzam, Aligheriemu mroczy się i nie widzi róznicy, ani między sobą i autorem Boskiej komedii, ani między fikcją i rzeczywistością. Co on chciał oglądać film dokumentalny czy produkcję z discovery ze wstawkami mythbusters?
Po części masz rację ale tylko po części.
mieczami walczono mój drogi i nie tylko na turniejach. Miecz jest w stanie przebić PRAWIE KAŻDĄ kolczugę, nawet tępy.
Dlaczego kobieta nie naciagnie cięciwy?? Znam takie które naciagają i bez większych problemów.
Królowie BRALI udział w bitwach, mój drogi. Choćby nasz Warneńczyk który zginął w 1444 właśnie w bitwie. Albo Henryk Pobożny pod Legnicą w 1241?
Zanim zaczniesz bzdury gadać, zweryfikuj swoje poglądy. Z resztą zarzutów się zgadzam.
Alighieri nie masz pojecia o czym piszesz, skad wziales dane ze zbroja + kolczuja wazy 60 kg :O Maksymalnie zbroja razem z kolczuga mogla wazyc do 20kg.
Waga miecza jednorecznego to okolo 1 kg, wiec nie mow, ze kobieta nie mogla nim "machac:" w zbroi.
Co do starego Loxleya to zauwaz, ze nie byl on zwyklym chlopem tylko baronem. Mial zapewniona opieke medykow i dobre wyzywienie, wiec mogl przezyc duzo wiecej lat.
A porownanie Robin Hooda do Gladiatora, kompletny bez sens porownywac film z roznych epok historycznych i o roznej tematyce, rownie dobrze mozna porownac Wladce pierscieni do Ogniem i Mieczem.
Ale czego mozna sie spodziewac po kims kto idzie do kina zjesc nachosy z serem i poprzeszkadzac innym radosnym chrupaniem.
HAHAHA. Maksymalnie zbroja z kolczugą ważyła 20 kilo? Jak kolczuga waży 13. Widzę, że chciałeś na siłę mnie zgasić, a ci nie wyszło.
http://www.trzymiecze.republika.pl/nabor.html
Na tej stronie jest napisane, że zbroje ważą od 20 do 60 kilo. I pewnie jako 20 przyjmuje się częściowy pancerz, a nie pełną płytówke, którą miała na sobie Marion. Miecz ważył niewiele ponad 1 kg, ale trzeba wziąć uwagę na to, że w XII wieku miecze mierzyły mniej niż metr. Marion wywijała chyba prawie półtorametrowym mieczem, to i ciężar był większy. Baron nie żył tak krótko jak chłop racja, ale nie żył też tak długo. Specjalnie sprawdziłem. Spośród wszystkim XII wiecznych królów Polski, KRÓLÓW a nie jakiś tam ubogich baronów, tylko Bolesław Kędzierzawy dożył 64 lat. Reszta zmarła przed przed sześćdziesiątką.
Z tym, że Bolesław Kędzierzawy nigdy królem nie był. Bawiąc się nadal w królów, jestem w stanie stwierdzić, że dynastia Piastów nie obfitowała w koronowane głowy - w przewadze w tych czasach Polską rządzili książęta.
Zgadzam sie, ze zbroja mogla wazyc do 60kg ale mowa na tej stronie jest o zbroi turniejowej, a nie takiej w ktorej szlo sie do bitwy i to robionej wspolczesnie.
Skoro Marion wywijala mieczem poltorarecznym to mogl wazyc maks 2,5.
Moze troszke przesadzilem z tym wiekiem, ale skoro juz sie tak czepiamy to jak napisal ktos wyzej, Boleslaw Kedzierzawy nie byl krolem, wiec te Twoje sprawdzenia nie bylo zbyt wnikliwe.
Wątpię czy cios takiej marion zrobił by żołdakowi w kolczudze chociaż siniaka a co dopiero połamał kości.
Heh, szanowny ALIGHIERI nie zauważył zapewne, że nie wybrał się do kina na film DOKUMENTALNY, tylko na rozrywkowy film przygodowy...
Bałbym się przeczytać Jego recenzję z "Gwiezdnych Wojen"... Wiesz, takie świecące miecze rozcinające wszystko to naprawdę bujda... A oni je w tamtym filmie biorą na poważnie...
:)
Ale Ty jesteś kur... głupi masakra przez takich frajerów jak Ty filmweb zszedł na psy jak można dać 1 skoro 1 to tak skrajna ocena?
* Miecz jest najstarszą historyczną bronią sieczną, oraz jedną z najostrzejszych broni średniowiecznych. Pierwsze miecze, wykonywane z brązu, powstawały już w epoce brązu, na terenie Chin i Egiptu. Z powodów technologicznych były wydłużone, wąskie i nadawały się głównie do pchnięć. Później miecze, wykonywane z żelaza, stały się powszechnie używaną bronią. Najdynamiczniejszy rozwój mieczy w Europie przypada na średniowiecze, kiedy stały się także symbolem stanu rycerskiego.
*Łuk prosty zwany też równikowym, to najstarsza forma łuku, na którą składało się początkowo proste łęczysko, które jest wstępnie lekko naciągane ręką. Łuki proste były w użyciu przez tysiąclecia. W Europie wykonywano je zwykle z gałęzi cisowych, a w Azji ze świeżego bambusa. Przeciętny, wojskowy łuk prosty, stosowany w starożytności i średniowieczu, miał łęczysko długości około 1 m, strzelał strzałami o długości od 60 do 80 cm i masie w granicach 150-200 gramów. Jego maksymalny zasięg wynosił około 200 m.
Reszte skomentuje po filmie
Do łuku mogę się zgodzić, jeżeli był prosty to pewnie by go naciągnęła, nie z taką łatwością, ale dałaby sobie radę. Ale z tymi mieczami to weźcie się ogarnijcie. Tak, używano gladiusów w armii Rzymskiej i mieczy w wielu cywilizacjach, ale w walce przeciwko kolczudze i zbroi były nieskuteczne. Każdy łapał za toporek, bo był cięższy i miał większy pęd. Jak się nie przecięło kolczugi to się złamało rękę i gość wypadał z walki. Nie przetnie się kolczugi lekkim mieczem. Może da się przebić szpicem, ale nie cięciem.
Sprawdziłem dokładnie. Mieczy używała konnica. W filmie nie tylko konnica ich używała.
Tylko jedno pytanie - na jakiej podstawie uważasz, że miecz nie przetnie kolczugi?
Na podstawie programu w telewizji który oglądałem, w którym próbowano tej sztuki i nie przecięto nawet jednego oczka. Cieszę się, że w końcu ktoś o to spytał.
Oj - ja bym się nie cieszył.
Kolczuga jako zbroja musiała być wytrzymała. O tym, że zapewniała dobrą ochronę świadczy fakt, iż była najpopularniejszą osłoną ciała. Ale nie ma pancerza niezniszczalnego. Wiadomo, że kolczugę z drutu hartowanego grubości 1,8 mm, o średnicy kółek 8mm, (najlepiej gdy każde jest podwójnie nitowane) jest trudniej przeciąć niż tą z cieńszego drutu i większych kółek. Ale miecz wbrew pozorom poradzi sobie z nią (jednym cięciem nie, ale kilka uderzeń przetnie kolczugę razem z ręką).
Gdyby tak nie było - rycerze byliby w bitwach nietykalni.
Nie sądzę, że byliby nietykalni. Po pierwsze nie tylko rany cięte są zabójcze. Uderzenie ciężką bronią, ważącą ponad 10 kilo kilo, w ważne narządy, akie jak płuca, wątroba, albo żołądek, powodują zgon. I dlatego używano toporów, a nie mieczy. Zagadka rozwiązana. Również nikt nie mówił, że trzeba bić w zbroję. Hełm zapewniał ochronę, ale wstrząs mózgu połączony z wylewem jest pewny po mocnym uderzeniu. Tylko na filmach rycerze zadźwigali się jeden po drugim. Miecz był bronią reprezentatywną, mało skuteczną, ale była symbolem stany rycerskiego. Dopiero po XII wieku zaczęto wykuwać ciężkie, zabójcze miecze. Ludzie ja nie biorę tego z głowy, nie wymyślam tego na poczekaniu.
Ty naprawdę mnie zaskakujesz. Miecz był najpopularniejszą bronią białą używaną w czasie bitew w dziejach! Poczytaj zanim cokolwiek napiszesz. Miecze przeżyły topór bojowy.
Śmieszny jesteś jeśli myślisz że zadźwigali się mieczem. Waga jaką podałeś mnie rozśmieszyła! Miecze 10 kg to jakieś legendy podawane w szkołach dla dzieci. Miecz normalnie ważył ok. 1,5 kg, a ciężki, mający ponad 1,5 metra ważył ok. 3 kg.
Twoje argumenty są słabiutkie. Znawca z ciebie żaden więc nie próbuj na ten temat dyskutować.
Uprzedzę twoje pytanie, bo pewnie mi zaraz wyskoczysz że się nie znam: tak, używałem miecza nieraz, z różnych epok. Tak, przeczytałem wiele publikacji. Tak, robię rekonstrukcje. Tak, moje zbiory zdjęć i rysunków uzbrojenia liczą kilkanaście tysięcy.
Weź trzykilogramowy hantelek i zobaczymy ile czasu dasz rade machać. Widać, że nigdy na siłowni nie byłeś. Przypominam, że mężczyźni mierzyli wtedy 160 cm. Byli dużo słabsi fizycznie niż my.
Nie powiedziałabym, że byli dużo słabsi. Dla porównania. Legendarna (i tylko legendarna) bitwa pod Grunwaldem. Wiem, wiem, to jest wiek XV, ale chcę, żeby każdy mógł sobie to wyobrazić, bo co z tego, że posypię bitwami wcześniejszymi, o których nikt nie słyszał. Albo, dobrze, bitwa pod Cedynią za czasów Mieszka I. Jeszcze dawniej, jeszcze lepiej dla 160 cm mężczyzn w uzbrojeniu ważącym średnio około 40 kg (średnio! celowo nie daję ani 60 kg, ani 20 kg). Bitwa toczyła się 24 czerwca 972. Mężczyźni w ciężkiej (bądź, co bądź) zbroi i z mieczami (rycerstwo napewno, a właściwie drużyna). I teraz niech ktoś spróbuje powiedzieć, że mężczyźni w średniowieczu byli słabi. Udźwignąć tyle kilogramów i do tego walczyć w tym, w upał, w deszcz. I kolejna bitwa, wyżej wspomniana, pod Grunwaldem, 15 lipca 1410 roku. Panowały wtedy upały. W takiej zbroi jest istne piekło temperaturowe.
Primo: Tak... Edward Długonogi ze swoimi 2m wzrostu tez należał do ułomków :) To że średnia wzrostu wahała się pomiędzy 1,60m a 1,70m niczego nie dowodzi. Zresztą - od kiedy to wzrost jest wyznacznikiem siły?
Po drugie - machanie 3kg hantelkiem nijak ma się do machania mieczem - szermierka obciąża nieco inne partie mięśni, więc sama siłownia nie wystarczy.
Punkt trzeci - ludzie dawniej byli dużo słabsi fizycznie niż dziś. Ciekawe stwierdzenie, zwłaszcza że potrafili wytrzymać w kompletnym uzbrojeniu podczas kilku godzin bitwy i to nie stojąc w miejscu, ale walcząc (co chyba jednak trochę męczy). Młody chłopak już od najmłodszych lat oswajał się z bronią trenując siłę i wytrzymałość, co przy ok. 10 latach od przejścia pod kuratelę ojca aż do udziału czynnego w starciach zbrojnych mogło mu dać niezłą masę mięśniową. Swoje robiła też selekcja naturalna - dzieci słabe i chorowite umierały, przy życiu zostawały jednostki najsilniejsze.
Po czwarte - stwierdzając iż KLAssurbanipal nigdy nie był na siłowni popełniasz duży nietakt. Nigdy nie zarzucaj rekonstruktorowi słabej kondycji fizycznej.
Pięć - przez X lat historii to miecz ewoluował. Gdyby był bronią totalnie nieefektywną dawno zarzucono by tą broń. A tymczasem pozostaje on na wyposażeniu oddziałów aż do końca renesansu, później wypierany przez lżejsze odmiany.
Małe P.S. mój miecz przy długości całkowitej ok. 103 cm. waży niecałe 1300g. Jest JEDNOręczny. Dzięki odpowiedniemu wyważeniu można nim fechtować dość swobodnie, a cios potrafi porządnie zaboleć (na sparingu dostałem lekko w nieosłonięte kolano - przez kilka dni miałem problemy z chodzeniem).
I jeszcze jedno pytanie - jaka broń niby ważyła 10 kg, bo chyba nie topór?
A poza tym, to jest średnia wzrostu, jak zauważyłeś. Każdy z nas wie, jak się średnią wylicza. I mamy mężczyznę o wzroście 200 cm, ale są (nadal) tacy, którzy mają wzrost np. 155 cm (znam dokładnie o takim wzroście mężczyznę, dorosłego). Statystyka prawdy niezachwianej nie powie.
Co ty bredzisz? Zauważ że środek ciężkości w mieczu a w hantelku jest zupełnie inny. Ciężarek skupia go w jednym miejscu kiedy miecz jest rozłożony po długości. Poza tym nie pisz skrajności wyrwanych z mojej wypowiedzi. Miecz 3kg był dwuręczny i posługiwała się nim piechota. Przeciętny miecz rycerski ważył do 1,5 kg a to nie dużo. Ja każdym z tych mieczy posługiwałem się bez problemu wedle jego przeznaczenia.
Co do twojego argumentum ad personam - Na siłownię chodziłem kilka lat regularnie (podejrzewam po wypowiedziach że więcej niż ty), póki 6 lat temu nie znalazłem ciekawszych sportów
Sprawiasz wrażenie trolla - po postach jakie ludzie piszą próbujesz wywnioskować kto czym się zajmuje, czy chodzi na siłownię itp. Niedługo wyjedziesz z tekstem ''widać że nigdy nie jechałeś samochodem'' lub coś podobnego
W starożytności w czasie walk Rzymian z Galami między innymi przewaga Rzymian polegała na tym że długi, sieczny miecz galijski mógł przebić kolczugę tylko przy pełnym zamachu a o pełny zamach na ciasnym polu walki było dość ciężko.
Poza tym żeby skutecznie strzelać z długiego, walijskiego łuku trzeba było latami ćwiczyć. Strzelanie z takiego łuku było cholernie trudne. Jego największą zaletą było to że salwy takich łuczników walących w grupę przeciwników mogły zatrzymać nawet szarżę ciężkiej konnicy.
1. "Kobieta nie naciągnie cięciwy na łuk! I nie udźwignie pełnej zbroi z kolczugą! Ona waży około 60 kilo!". Kolczuga nie waży 60 kg. Nawet dorzucając elementy płytowe można uzyskać góra 20kg. A jeżeli chodziło Ci o wagę kobiety, to też niespodzianka. Moja znajoma waży trochę mniej, a w kolczudze wytrzyma bez problemu.
2. "O właśnie. Czy ktoś widział kiedy żeby w XII wieku walczono mieczami?". Z obecnie żyjących raczej nie. Ale ówcześni kronikarze - jak najbardziej.
3. "Kto to widział żeby król walczył w pierwszej linii." Królowie walczyli w bitwach i to nie raz. Może nie w pierwszej linii, ale z pewnością walczyli. Ryszard Lwie Serce zmarł w wyniku gangreny, która wywiązała się po trafieniu strzałą z łuku/kuszy (nie pamiętam dokładnie). W bitwie pod Bouvines w 1214r. Filip II August (jedna z postaci z Robin Hooda) brał czynny udział w walkach - mało brakowało a poległby lub zostałby wzięty do niewoli.
Tyle odnośnie tych zarzutów.
Owszem - w filmie jest mnóstwo niehistoryczności i naiwności w scenariuszu. Też uważam, że film wybitny nie jest - raczej jest to robota solidnego rzemieślnika. Ale na 1/10 nie zasługuje. Może na 5,6/10. Ode mnie ma 7/10, ale to tylko moje subiektywne zdanie.
Dobra. Było późno zapomniałem, że królowie ginęli na wojnach, ale czy wyobrażasz sobie, że jechał na koniu przed pierwszą linią gdy z góry lecą strzały? I to jeszcze przy oblężeniu stał przy murze jak wiadomo, że mogą zacząć gorącą smołę wylewać i że łucznicy stoją na murach? Nie przesadzajmy.
Owszem - byli i więksi szaleńcy (ślepy Jan Luksemburski - król Czech, podczas bitwy pod Crecy kazał przywiązać się do konia i poprowadzić na szyki Anglików). Wielu wielkich wodzów walczyło osobiście (Aleksander Wielki, Juliusz Cezar).
A co do filmu - ani Ryszard Lwie Serce, ani Jan bez Ziemi nie ruszyli do walki w pierwszym szeregu. Można za brawurową uznać akcję Ryszarda, gdy z włócznią w ręku podjechał pod samą bramę, ale wbrew pozorom było to całkiem możliwe i wykonalne.
Tak, jechał w pierwszej linii! Poczytaj chociażby o Aleksandrze i Pyrrusie, największych wodzach starożytności!
Jak dla mnie to 4/10. Film baaardzo naiwny, zdecydowanie poniżej oczekiwań. Po Gladiatorze spodziewałem się od tego reżysera czegoś lepszego. Były momenty w filmie że śmiałem się do rozpuku z komicznie nierealistycznych sytuacji. Nastawiałem się raczej na realistyczną wizję średniowiecza, no a spotkałem się ze zwyczajną holywoodzką bajeczką o wielkich bohaterach ;)Robin Hood w filmie, mimo że był prostym łucznikiem, okazuje się doskonałym oratorem, dowódcą, świetnie tańczy, pisze, doskonale włada mieczem (lepiej niż rycerz, sic!), mówi po francusku i bóg wie co jeszcze. Wolałbym Robin Hooda z krwi i kości a nie supermadafaka hero. Mimo iż film był słaby, Russell Crowe dobrze w nim wypadł (duży + za akcent :). Straszny to ból gdy dobry aktor dostaje tak ograniczoną rolę, no ale cóż poradzić :]
Sorry, ale ja nie krytykuję tylko ze względu na te niedopatrzenia. Powiedzmy sobie wprost, że film był bardzo słaby. A co tworzy dobry film? Dobry scenariusz, dobra muzyka, wyraziści bohaterowie i drobne smaczki, które budują klimat. W Robinie nie było nic z tych rzeczy, a zamiast drobnych smaczków widzieliśmy właśnie te ignoranckie rozwiązania.
Nie zgodzę się z Twoimi zarzutami:
dobry scenariusz - moim zdaniem jest on tu niezły - może wątki polityczno / historyczne zbyt przysłaniają nam historię głównego bohatera i na pewno w scenariuszu jest sporo błędów i nieścisłości / także historycznych / ale to jest kino made in Hollywood i jak na takie kino film Scotta jest dosyć wierny realiom i mało amerykański / tempo akcji nie leci do przodu na łeb na szyję,co przeczy udanej rozrywce według amerykanów ;) /.
Muzyka jest solidna acz przeciętna,tu się zgodzę
Wyraziści bohaterowie - ja tu takich znajduję,przede wszystkim Marion a także obaj królowie,zwłaszcza świetny epizod Ryszarda I
Drobne smaczki - dla mnie owymi smaczkami są wątki historyczne,bliższa prawdy postać Ryszarda Lwie Serce,odwzorowanie epoko / choć nie w całości / i humor.
Moim zdaniem można się tu doczepić do innych rzeczy niż Marion strzelająca z łuku ( a tak po prawdzie to w najlepszej adaptacji przygód Robina z Sherwood,Marion również pruła z łuku jak i reszta Robinowej drużyny i jakoś nikomu to nie przeszkadzało ;) ) - chociażby do tego że średniowieczna Anglia według Scotta jest ... baardzo średniowieczna ;) - bardzo " wiejski " Londyn,brak miasta i zamku w Nottingham,odnosi się wrażenie że Anglia składała się prawie wyłącznie z samych wsi gdzieniegdzie upstrzonych zamkami ;)
drugi mankament to to,w jaki sposób Godfrey jako poborca podatkowy w imieniu króla / choć miał pod swoim dowództwem żołnierzy francuskich / zdobył York,który był w filmie ukazany jako twierdza?.
Filmu JESZCZE nie oglądałam ale nachos jadłam tyle ze w cinema city i też było pyszne. Nie wiedzialam na jaki sos sie zdecydowac wiec wzielam oba - serowy i jakis ostry (paprykowy?) i zalowalam ze nie wzielam samego serowego. Normalnie niebo w gębie, taka przekąska umila oglądanie :D
Film do bani! Brak realizmu. Brak krwi. Miecze aż lśnią czystością, ubrania i bohaterowie nie mają na sobie ani śladu krwi. Krew się pojawia w momencie gdy bohater się skaleczył!? Abstrakcją są jakieś karty człowieka w tych czasach. Najlepszy był król Jan, który był ciekawą postacią. Chyba nawet najlepszą. Miał całkowitą rację oczekując posłuszeństwa od swoich poddanych. I tyle.
"Sorry, ale ja nie krytykuję tylko ze względu na te niedopatrzenia. Powiedzmy sobie wprost, że film był bardzo słaby. A co tworzy dobry film? Dobry scenariusz, dobra muzyka, wyraziści bohaterowie i drobne smaczki, które budują klimat. W Robinie nie było nic z tych rzeczy, a zamiast drobnych smaczków widzieliśmy właśnie te ignoranckie rozwiązania."
A wg mnie, to tak się skupiłeś na wcinaniu tego nachos, że połowę filmu przeoczyłeś. Smaczków była masa, choć dla Ciebie zapewne tylko smak nachos się liczył, na muzyce się nie znam, nie przeszkadzała w każdym razie, scenariusz? 90% amerykańskich superprodukcji ma gorszy, a wątpię czy wszystkim dałeś też 1/10. Bohaterowie? Nie mam pojęcia, co Ci się w tym aspekcie nie podoba i wolę nie wiedzieć zresztą. I to nie był słaby film, powiedzmy sobie szczerze - ośmieszyłeś się z tym 1/10, bo za zdjęcia i montaż już 3, to minimum. Nie "dotknęliśmy" jeszcze filmu, a już są plusy widoczne gołym okiem. Moja rada jest taka: zobacz film jeszcze raz, koniecznie bez zabierania jedzenia, pamiętając, że oglądasz film fabularny, a nie dokumentalny, którego podstawowym celem jest rozrywka, a nie nauka historii. Od tego była szkoła. :]
W końcu głos rozsądku. To są te smaczki, których brakowało. Brud na twarzy, krew na rękach. Myślicie, że tak łatwo kogoś zabić? Na polach bitew ludzie wykrwawiali się godzinami. Gdyby to pokazano może poczułbym klimat, a to wszystko było takie grzeczne. "Nie za dużo krwi, bo nie pozwolą nam tego puścić od 13 lat". Jestem pewny, że których producent rzucił mniej więcej takim tekstem.
Krwi nie ma bo film jest w kategorii pg 13 - zapewne Scott naprawi to w wersji reżyserskiej
Ale tak naprawdę nie ilość czerwonej farby powoduje że film staje się nagle lepszy,jeśli kogoś fabuła nie wciągnęła - mnie wciągnęła.
No to właśnie przyznałeś/aś się do nieznajmości historii, bo w 1215 w wyniku buntu szlachty, duchowieństwa i mieszczan, wymuszono na Janie bez Ziemi (tak, na tym, który był następcą Ryszarda Lwie Serce) podpisanie Wielkiej Karty Swobód, która m.in.zakazywała więzienia ludzi bez wyroku sądu. Wkrótce okazało się, że Jan nie miał zamiaru respektować zapisów Karty, ale to zupełnie inna bajka. Skoro nic nie pamiętasz ze szkoły, to chociaż sprawdź, zanim cokolwiek napiszesz.
Do jasnej cholery, to jest film na podstawie legendy, kur**a... To tak jakbyś robił realistyczny film na podstawie Supermana...
Ja oceniłem na 5/10. Film momentami urzekał, rozbawiał [(np: mina Marchala (czy jak mu tam) kiedy Robin go zabił -- Hahaa (cała sala w śmiech - serio)], a momenatmi był nudnawy. Nie znam się za bardzo na legendzie Robin Hooda... ale nie za bardzo mi się podobała (np: scena poznania Marion... jakiś dziwny pomysł z tym udawaniem, na serio tak było??). Ogólnie to nawet był spoko ;)
film jest jedna wielka katastrofa, ludzie wychodzacy z kina dziekowali ze nie trwal dluzej...
skoro rezyserowi zlezalo aby w pelni ukazac swiat z tamtego okresu, to mogl rowniez zadbac o elementy o ktorych wspomnial Alighieri. Dawno nie widzialem tak fatalnego filmu...
na koniec nie rozumiem Was, po cholere oceniacie autora tego komentarza? tylko napisal swoje zdanie, chyba ma do tego prawo?
ja się zgodzę z założycielem wątku. jeśli miał być to begening, to chociaż interesujący. ale nie..wszystko jak pan bóg przykazał- przewidywalne.
z widza idiotę robili, któremu trzeba wszystko kawę na ławę wyłożyć, że jak na jelenia polować nie możesz, to jeleń upolowany być musi. i jak pomnik w słońcu świeci, to ten pomnik znaczyć tez musi. wszystko takie oczywiste, że aż głowa mała.
film zaczął się dokładnie o 20.52, a ja o 21.17 myślałam, że wyjdę z siebie i stanę obok. potem tylko gorzej.
i racja- animacja końcowa najprzyjemniejszą z całości była. szkoda tylko, że ja miałam już nerwy mocno naruszone, a poczucie nudy wszechogarniającej już dawno mnie ogarnęło.
klapa.
to nawet nie film dla masowego widza, który łyka każdą hollywoodzką papę.
Człowieku, nie masz pojęcia na temat historii wojskowości więc się nie wypowiadaj.
Gdy przeczytałem o tym, że królowie nie brali udziału w bitwach to podziękowałem. Masz małą wiedzę na temat historii i bitew. Poczytaj sobie o Aleksandrze Wielkim czy Gustawie Adolfie. Siedzenie na wzniesieniu i oglądanie bitwy było zwyczajem, który przyszedł ze wschodu do Europy.
Gdzie zginął polski król Władysław Warneńczyk? 20-letni chłopak zmarł ze starości? ;]
Taki z ciebie znawca, że nie wychwyciłeś tego co trzeba. Uważam że twoja ocena jest całkowicie bezsensowna. Oceniłeś 1/10 za coś co wg ciebie było niezgodne z prawdą np. królowie walczący w bitwach. Jak wiadomo dla każdego co chociaż trochę obraca się w średniowieczu walczący król w boju to normalka, to dla ciebie to bzdura... Pudło, oceniłeś nisko za błędną przesłankę.
Skoro jesteś takim znawcą to czemu wychwyciłeś błędy których nie ma, a te które są nie wpadły ci w oko? Odpowiedź jest prosta - nie znasz się a próbujesz pokazać nie wiadomo jaką wiedzę. Nie zauważyłeś że rycerze używają bascinetów i salad z XV? To akurat duży błąd dla każdego kto zajmuje się historią wojskowości. Jednak mi to nic nie robi bo to film przygodowy, a nie historyczny. Kapujesz krytyku?