Byłem na filmie jakieś 2 tygodnie temu, czy może nawet wcześniej, nieważne. Ważne jest to, że wywarł na mnie na prawdę dobre wrażenie. Widziałem i słyszałem wiele opinii, że Robin Hood z Kevinem Costnerem w roli głównej był lepszy. Początkowo, w czasie seansu, miałem podobne odczucie. Nie podobało mi się całkowicie nowe spojrzenie na postać Robina i oryginalne przedstawienie jego historii. Ale po pewnym czasie powiedziałem sobie: "Kurczę, zapłaciłeś za bilet, baw się dobrze, zapomnij o poprzednich częściach, oglądaj go tak, jakbyś pierwszy raz oglądał historię Robin Hooda". I to pomogło. Podobało mi się to, że Robin został przedstawiony w sposób... odważny. Ridley Scott ukazał go jako najemnika, który początkowo przejmuje się tylko tym, aby mieć za co wyżyć. Na plus mogę również ocenić postać króla Ryszarda. Pokazano go jako człowieka z krwi i kości, który ma swoje wady i zalety, który przez ciągłe prowadzenie krucjat ma swoje "skrzywienia mentalne". Nie będę więcej stawiał w jednym rzędzie wersji z 1991 roku i tej z bieżącego. To nie ma sensu, bo obie bardzo mi się podobały. Film nie jest kultowy, nie jest arcydziełem (w moim odczuciu) ale jest sprawnie zrealizowanym dziełem artystycznym. Ogólnie rzecz biorąc - podobał mi się:)
Moim zdaniem film z Kostnerem miał być od początku widowiskiem, tu natomiast nie chodziło o rozrywkę.
A ja mam z tym Robinem nielichy kłopot. OK jest sprawnie nakręcony, momentami naprawdę fajne ujęcia kamery - nie sądziłem że ktoś mnie jeszcze zaskoczy pokazując faceta strzelającego z łuku ;) Fajnie pokazana średniowieczna Anglia - wszędzie bud, syf, popsute uzębienie ;) Tak ma być. Mimo wszystko jednak jako całość...bez wyrazu to jakieś. Przede wszystkim ta historia się nie bardzo klei. Zawsze mnie irytują takie uproszczenia typu "mogę zabrać głos?" na wiecu, a pięć minut później gość dyryguje już połową angielską szlachty. Przecież to śmiechu warte jest. W ogóle sama postać Robina to postać człowieka bez jakiejkolwiek charyzmy przywódcy więc tym bardziej to dziwi, ot taki najemnik który pobije się za pieniądze a jak zrobi się źle to weźmie nogi za pas. Super dziwny jest też ten zanik pamięci głównego bohatera, który na śmierć zapomniał co to się przydarzyło jego ojcu. A dalibóg coś takiego zapamiętać chyba powinien - tak sądzę przynajmniej. Świetni aktorzy robią co mogą ale zwyczajnie nie ma tu materiału by poszaleć. Ale przynajmniej również za ich sprawą można to obejrzeć bez większego bólu zębów.