Mam pytanie czemu znowu starają się legendy rozebrac do naga. Dlaczego wciąż powstają dzieła w stylu :
- Rycerz Króla Artura
- King Arthur
- Troja
i
- Robin Hood (2010)
Dlaczego nie powstanie dzieło w stylu trylogii :
- Władca Pierścieni
Którą niestety też starli się poniekąd urzeczywistnić i urealnić np. Gandalf który jak na lekarstwo używa swoich mocy.
Może Książę Persji i Ostatni Władca Wiatru przyniesie jakieś zmiany.
Na początek tylko pro forma zaznaczę, że każdy lubi co innego, ale...
Uważam, że 'urealnianie' legend, jeśli dobrze i wiarygodnie wykonane, zawsze liczy się na ogromny plus. Pozwala spojrzeć na pewne skostniałe i ograne schematy z nieco innej perspektywy, zastanowić się trochę. Wszcząć nieco dyskusji, skąd mógł wziąć się taki a taki motyw legendy.
Powtarzam - dobrze wykonane. Robin Hood imho jest właśnie tak zrobiony, bez fajerwerków, z dbałością o szczegóły i realia. Przynajmniej jak na moje jako-takie obeznanie z historią. I bardzo przyjemnie oglądało mi się tą historię, a przypuszczam, że szlachetny Robin na turnieju łuczniczym, rozszczepiający wbitą w środek tarczy strzałę, byłby już mało strawny.
Władca Pierścieni to rzecz z zupełnie innej beczki, to film fantasy, nie ta konwencja. Bardzo dobry film fantasy. Na marginesie - w książce Gandalf też nie rzucał fireballi.
Wracając do rzeczy, przytoczone przez ciebie filmy są przykładami słabych widowisk. O ile Rycerza króla Artura i Troję można potraktować jako niegroźne wariacje, to już King Arthur jest przebeznadziejny. Do jednej szuflady ze śmieciami typu Tropiciel.