Czego można było się spodziewać idąc na kolejną już (że też im się nie nudzi)
ekranizację przygód biegającego po lesie w rajtuzach Robina? W sumie niewiele... I
takie było moje podejście idąc na ten film. A co otrzymałem? Miłe zaskoczenie...

Film zaskakuje już od początku. Nie ma biegania po lasach w rajtuzach. Jest
realistycznie, całkowicie inne podejście do tematu! Nie zamierzam zdradzać fabuły,
ponieważ warto dać się zaskoczyć samemu.

Sceny batalistyczne wypadły nieco blado nawet w porównaniu do Brave Hearta, któy miał
premierę kilkanaście lat temu! Ale może to i dobrze, bo dzięki temu na znaczeniu
zyskiwały sceny lecącej strzały, przebijającej krtań ofiary.

Sama postać Robina nie elektryzuje. Ot, typowy przykład roli Russell Crowe'a, który już
gdzieś widzieliśmy. Praworządny Dobry charakter, czasem naiwny, ale zawsze honorowy.
Słowem nic ciekawego. Jednak jedna postać nadaje błysku i prezentuje się całkiem
nieźle (pomimo nadgryzienia zębem czasu). Jest nią Cate Blanchett, która świetnie
wczuła się w graną przez siebie postać. Bardzo realistycznie, z polotem i zębem... choć
do czasu, gdy złapała za miecz i zaczęła wybijać regularną armię francuską ehhh

Ogólnie film dobry, solidny w mojej ocenie 6/10. Choć nie dziwią mnie oceny wyższe.
Podejście z innej strony do oklepanego schematu, budowanie legendy od początku
może się podobać. Chętnie obejrzę kontynuację lub przeróbkę innej legendy...