Taki potencjał, takie możliwości. Ktoś tu chyba chciał za dużo pokazać i się nie zmieścił z tą historią o Robinie. Obsada nie była najgorsza - no może Lwie Serce, ale sposób w jaki pokazano Anglię - Robin syn wizjonera o typowej dla Amerykanów wizji walki z dyktatua. Sprytnie wplątano kartę swobód tylko w filmie pokazano ją jako coś a la konstytucja, tymczasem to była tragedia i wzmocnienie szlachty, przez co Jan zyskał przydomek Bez Ziemi. Nie pokazano walki z wyzyskiwaczami, lecz o wolność Anglii. Pod koniec filmu dopiero pokazano to o czym miał być cały film. Ktoś tu chyba się nie zmieścił w czasie albo przygotował grunt pod następną część...