gdyby nie fakt, że nazywał się Robin Hood (z którym nie ma prawie nic wspólnego) oraz gdyby aż tak nie podcierał się historią.
Ok, wiem że jest to twórczość i można wiele rzeczy przeinaczyć, ale to co miało miejsce podczas spektaklu było lekkim przegięciem pały.
[SPOILER ALERT]
Z tego filmu człowiek może się na przykład dowiedzieć, że John the Lackland (Jan bez Ziemi) spalił Magna Charta Libertatum. Awesome...
Zgadzam się. Tytuł "Robin Hood" ma niewiele wspólnego z fabułą. Mogli już zrezygnować z tego motywu Robina i zrealizować nowy film w średniowiecznym klimacie. Pewnie wspomnienie o Robinie było tylko chwytem marketingowym, żeby ściągnąć ludzi do kin.
Czuję się trochę oszukana, bo miałam nadzieję na nową ekranizację starej legendy.
Ale z drugiej strony zobaczyłam piękną historię z pięknymi bohaterami.
Dlatego lepiej by było gdyby ten film miał inny tytuł: nazwa Robin Hood jest silną sugestią i wierni fani Robina mogą być niezadowoleni, mimo że ten film jest naprawdę dobry.