Widzę że wiele osób podchodzi do tego filmu tak jak ja na początku - liczyło żę będzie to kolejna historyjka o tym jak Robin łupi bogatych oddaje biednym itd. Jednak gdy obejrzałem całość, to spodobał mi się pomysł, to że nie była to kolejna próba zrobienia tego samego tylko prequel wyjaśniający jak się to zaczęło.
Także wszelkie płacze o zabicie legendy Robina są dla mnie nieuzasadnione, podobnie jak te o brak 100% zgodności z realiami.
ten film nie wyjaśnia jak zaczęła przygoda robin hooda, ale opowiada zupełnie nową!
a każdy znany mi roobin hood zaczynał się od przybycia głównego bohatera do Anglii, albo nawet wcześniej w Ziemi Świętej, więc też mi pomysł...
"ten film nie wyjaśnia jak zaczęła przygoda robin hooda, ale opowiada zupełnie nową!" - z której niby strony?
I znów się z tobą zgodzę, to całkiem inna i gorsza historia, to był film o Robinie rycerzu a nie o Robin Hoodzie. Zresztą wszystko poszło tak prosto, wraca od razu poznaję Marion,już jest jego żoną(nie w tym sensie ale i tak potem została prawdziwą żoną) i w tym filmie jest wiele nie potrzebnych scen.
ekhm.. chyba spóźniliście się na seans czy coś, bo jak wół na początku (i z resztą na końcu też) pisze, że film jest o tym jak legenda się ZACZĘŁA..
nigdzie w filmie Robin nie jest rycerzem - podaje się za niego
jest łucznikiem w armii króla, który popylał sobie po Jerozolimie, a akcja filmu zaczyna się gdy wracają już do Anglii
jak dla mnie całkiem mocno trzyma się kanonu
a przepraszam - w innych przedstawieniach to prosto niby nie było? rach ciach i chłopak od razu miał żonę i bandę za swoimi plecami